-
Postów
22 757 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez M_arianne
-
Choć znam drogę do Olsztyna, Zbyszek ukrył gdzieś kuzyna, więc się z obcym nie zadaję, gdy po drodze pociąg staje. Chodzę czasem do apteki, gdy potrzebne w domu leki i jeszcze tym się pochwalę, papierosów ja nie palę. Szkoda mi tego uczniaka, bo piekąca sprawa taka, ale to tak dawno było, że może się wygoiło.
-
A zając kicając pobiegł nad sadzawkę, woda byla brudna, kaczki miały czkawkę. Zagapił się troszkę, bo był bardzo młody, kaczki się skrzyknęły i plum go do wody. Wrócił zając w złym humorze i otrzasnąć się nie może.
-
Chociaż polityką ja się nie zajmuję, wiem: nie jeden jeleń dzisiaj porykuje. Szczęście, że jeleniom rogi wyrastają, bo z taką ozdobą mężnie wyglądają.
-
Stanął Shrek kiedyś do walki o swą Fionę, bo mógłby utracić szczęście wymarzone: -intryga uknuta, powiedział kot w butach. Shrek pierwszy się starał, by ją mieć za żonę.
-
A gdzieś tak w ubiegłym roku aż huczało od potoku i rozeszło się po górach, i gubiły ptaki pióra.
-
Zbyt realnie piekł go zadek, bo go łabędź zatruł jadem, później leku potrzebował, chętnie maścią by smarował.
-
Prawda, auta jeżdżą wszędzie, może też i lepiej będzie łabędziowi w mokrych krzakach, lecz co powiem dla uczniaka?
-
Jak się łabędź uprze bryka będzie stała, mimo że na drodze prawo jazdy działa.
-
Gdy furman uwłaczy godności łabędziej, do domu nie trafi, bo drogi nie będzie.
-
Gdy raz piła bobrem była
M_arianne odpowiedział(a) na M_arianne utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
W moim ręku zwykła piła raz się zamieniła w bobra: ciach, trach, tnie gałęzie ostro, bo w tym właśnie była dobra. Z trzaskiem łamią się te cienkie, pękają i grubsze nieco, pod zębami piły bobra raz po raz na ziemię lecą. I nawet te trzy konary z trzech najgrubszych drzew dały odciąć się, gdzie trzeba, zębom twardym, ostrym...ech! -
Dobrze, że te gęsi same zejdą z drogi, bo tu o łabędzia szło, poeto drogi.
-
Ja słyszałam, i nie kłamię, że to było w Alabamie.
-
Oj, będzie potrzebna laseczka nie lada, żeby się opędzić od gęsiego stada. Od gęsiego stada i przygód po drodze, by się nie wywrócić na schodzonej nodze.
-
Każda laska zgrabna, choćby i dębowa, a i babka dobra, dziadek ją smakował.
-
Kolacja przy świecach, apetyczne jabłka, a dziadek powiada: mnie ta starczy babka. Stoją sanie, narty w składziku na dole, a dziadek powiada: ja ta laskę wolę.
-
A ze zła dodał zeza. Zło? Złóg - ogół zołz. Aga? SOS, Aga. a daj i bobu, Bobi jada. I na gnoju zezuj, on gani.
-
Żywioły hałasu narobiły w mieście: błyskało i grzmiało, ulewa nareszcie straciła na sile, i zwykły deszcz pada, o czym tutaj piszę, chociaż niezbyt rada. Jabłuszka zielone, jeszcze nie dojrzały, przemoknięte w deszczu rosą ociekały czekając na wynik prawa grawitacji, lecz się okazało, że już po kolacji.
-
jest też możliwość, że uczeń wyszedł na chwilkę tylko z jakiejś książki kultowej, żeby było o czym ten limeryk napisać, bo warto było spróbować
-
Wszyscy wiedzą, że tego nie da się wytłumaczyć. Jest jak jest, po prostu.
-
Limeryków tutaj dwieście napisał Henryk Jakowiec, niechże jeszcze ze swym teściem wypije tęgo na zdrowie. Dobra to nowina dla miasta Szczecina i ja nie żałuję, że tu komentuję.
-
Ulisses: Każdy uczeń, w każdej szkole, okazywał swoją wolę: czy współcześnie, czy przed laty, dłuższą drogą szedł do chaty i często też się zdarzało, że mu wrażeń brakowało.
-
vivat! Sto dwadzieścia,waść powiada, a nie dwieście?-trudna rada. Skromniś z waści wyszedł wielki, choć już łyknął waść z butelki. Ano,niech się waści wiedzie: ile bedzie,tyle bedzie. vivat sto!i drugie tyle! -chwile piękne,jak motyle.
-
Krok wstecz robię: riki, tiki, nie motyle lecz świetliki w górach gdzieś, u źródeł Wisły, krótką nocą mi rozbłysły. I w ciemności, co się złoci raz do roku, kwiat paproci.
-
O'key. a krok wstecz?
-
Dziękuję za krytykę. P o p r a w k a: Czas relaksu. Pewien uczeń na wagarach miał przygodę, kiedy z rana krętą dróżką szedł nad wodę: jakiś łabędź urażony rzucił się nań, jak szalony, użarł w tyłek... piekło ogniem ciało młode.