Działo się to, gdy byłam małą dziewczynką.
Czasem zajmował się mną mój starszy brat.
Pewnego razu przywołał mnie brat i zaprowadził do sadu, który był częściowo zdziczały i wydawał mi się wówczas ogromny i tajemniczy.
Pod śliwami, a właściwie w miejscu zarośniętym tylko trawą i niepozornymi, wieloletnimi kwiatkami, przygotował niespodziankę.
Ujrzałam tam maleńką ,zbudowaną z kilku domków, osadę krasnoludków.
Domki posiadały drzwi wejściowe i maleńkie okienka, daszki i kominy.
Oczywiście pomalowane były na czerwono, w sam raz dla krasnoludków.
Ten widok wprawił mnie w zachwyt.
Tylko jednego brakowało mi w tym maleńkim królestwie.
- A gdzie są krasnoludki ? - spytałam z zaciekawieniem brata.
- Właśnie wiedziałem, że mnie o to zapytasz - powiedział brat - krasnoludki chowają się przed ludźmi, i nie chcą się pokazywać, bo są maleńkie, i boją się ludzi, ale jak tylko zostawimy je w spokoju i pójdziemy sobie, to zaraz będą tu sobie gospodarzyć.
Słuchałam z niedowierzaniem i zapartym tchem tej opowieści.
ciąg dalszy :
Krasnoludki są na świecie.
(komentarz)
Pośpieszam na ratunek krasnoludkom, choć nie mieszkam na wsi, tylko w mieście, w którym ciągle coś się zmienia.
Co do telewizora, to jestem wyrozumiała, bo ma taki zakres kanałów, że jak się człowiekowi coś nie podoba, to może przełączyć telewizor na jakiś zagraniczny program, choćby pilotem i jeszcze gazetę sobie poczytać (tolerancyjnie).
Jeśli wolno, to w kapuście to ja tylko larwy bielinka kapustnika widziałam.
Słowo, "jakżem" sierotka...
A, żeby bociana spotkać, to trzeba na łąki się wybrać.
Najlepiej na podmokłe. I nie noszą w dziobach dzieci, tylko zielone żaby, jak je złapią.
Co do krasnoludków jednak, jak świat światem, chadzały w czerwonych czapeczkach i czerwonych kubraczkach, i spiczastych, czerwonych bucikach.
Jak byłam dzieckiem, to mieszkały w sadzie koło domu.
Nigdy nie słyszałam, żeby siusiały do mleka, a i w ogródku kwiecie ładnie kwitło.
Były zręczne i chętne do pracy, tylko trudno było je przy tym podejrzeć, bo ludzi unikały instyktownie.
Maciąga możecie przekonać, że krasnoludków nie ma.
Mnie nie przekonacie...
p.s.
Czerwony Kubraczek
wiedzieć o tym musiał:
nie jestem sierotką...
mam przecież tatusia.