Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rukat

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rukat

  1. Patrzę za okno - niebo brudne... a na nim chmury - poszarpane, ciężkie, szare... Jedna drugą pcha do przodu... idą smętne, jakby niosły na swych grzbietach katafalk z moimi snami, marzeniami, pragnieniami - w piach i Amen! Wtem podniosą lament cichy ironicznym, usyawicznym deszczem zimnym... nasączonym smogiem miasta, chemią ludzkiej nienawiści... Bombardują ziemię, drzewa - krople ciężkie i palące - jako lawa po wybuchu Wezuwiusza... Patrzę w górę - o ironio! To nie niebo tam nade mną! czarna smoła się przelewa, ogień błyska srebrnym światłem, głucho dudnią czarcie bębny... świat na głowie stanął chyba! Piekielne otwarte bramy... czas zamiera... Z wiatrem biegną krzyki czyjeś, straszne jak wisielca chichot... Z resztką światła zgasła cała ma nadzieja - w piach i Amen! lecz wtedy - zamykam oczy... Cisza... jakby dzikie wiatru wycie ktoś krzemianym uciął nożem... Znikło piekło, zniknął ogień i po deszczu łez siarczystych ani śladu nie zostało... cicho, ciepło - doskonale... ! Niebo - błękit kryształowy, na nim lekkie, delikatne nad biel bielsze chmurek młodych stadko małe grzecznie przysiadło nad lasem. w okół trawa - rzekłbym raczej - dywan szmaragdowymi niciami - szyty był na zamówienie - właśnie dla mnie... Tak... Tu i ówdzie weń wpleciony kwietny motyw kolorowy. Tu uśmiecha się czerwienią, tam radosnym złotem świeci... słonko grzeje... Strumyk śpiewa mi piosenkę swym szemrzącym, dźwięcznym głosem. Lekki zefir delikatnie, z głowy mojej wydmuchuje rzeczy zbędne - ból i smutek i tęsknotę... ... i marzenia... ...te pragnienia... te złudzenia... Tak że wreszczie pozostaje tylko... szczęście, taka radość dziwnie mi znajoma przecież a zarazem obca całkiem... Gdzieś w oddali, na tle nieba, widzę też sylwetkę czyjąś - macha do mnie i oczu swoich wyrazem chyba chce mi coś przekazać... ... za daleko - nie dowidzę! Biegnę tedy w tamtą stronę, gdzie w cieniu starego drzewa, otoczona ptaków śpiewem, stoi owa osobliwa, tajemnicza... jakże piękna... nieprawdziwa! Gdy już blisko jestem - czuję woń konwalii słodką... tak ulotną... Nimfa ta od której bije światło dziwnie tak pachnące patrzy na mnie iswych ust nie otworzywszy krzyknie głośno: "Otwórz oczy! To co widzisz - snem jest tylko! Tworem twojej wyobraźni! Prawda - piękne to i dobre - ale nic tu realnego, nic prawdziwie stworzonego... Wracaj więc tam skąd przyszedłeś..." z tymi słowy ukłoniła się powabnie... i zniknęła - raz na zawsze - w piach i Amen...! Zrozumiałem wtedy właśnie prawdę, której znać nie chciałem. Ilekroć mnie znuży szara, smutna moja rzeczywistość... gdy zamknąwszy oczy szybko chcę się w lepsze przenieść miejsce, mogę być tam - gdzie i kiedy, kim i czym bądź też -z kim zechcę... Lecz zawsze przychodzi chwila, by na świat otworzyć oczy i znów zmierzyć się z realem... - w tej nierównej z losem walce cóż mi bronią? gdzie ma zbroja? kto podporą? kto zaśpiewa hymn radosny na cześć moją, gdy zwyciężę jak bohater... Lub... gdy w boju polec przyjdzie - kto garść czarnej ziemi sypiąc na mej trumny blat sękaty pożegna żałobnym śpiewem - "W piach i Amen!" - tego nie wiem...
  2. Powiało znów... wiatr niósł ze sobą ciepły dotyk słońca. On wstał i ruszył - wygnawszy z głowy resztki snów... w drogę co nie ma końca... Ciężki ma krok... dźwiga na plecach swych zgasłych marzeń pęk. Lecz w sercu cieższy - studni bezdennej gęsty mrok... i z każdym krokiem potężniejszy lęk... Gdzie zmierza ten, który chciał zerwać z marzeń swoich pęta? czy cel wędrówki jawą jest - czy złudnym snem? Czy go błądzący dziś jeszcze pamięta...? Gdyby tak raz... ktoś jednym gestem dłoni go pozdrowił... i patrząc z żalem na krzyczącą niemo twarz choć jedną łzę uronił... On jeden jest... sam, jak zielony w zimę dębu liść... z nikąd wyglądać żalu, ni współczujących łez... ani wskazówki dokąd iść... Upada znów... Ty zbierasz jego łzy - Matko Nadziejo... dajesz mu siłę, do ucha głośno kilka słów krzycząć: Dum spiro, spero...!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...