Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Andrzej Chećko

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Andrzej Chećko

  1. Jest piękna
    Tak wyraziście idealna

    Jak niebo przesycone kolorami życia
    Jak skąpana w słonecznych rózgach toń oceanu
    Jak zieleń drzew, w cieniu których można tak cudownie zapomnieć
    Jak gwiazda świecąca swym najdonioślejszym blaskiem

    Jest jak chwila, która na zawsze zapuszcza w nas korzenie
    Jak błysk, który poraża zamieniając nas w ślepców
    Jak najsłodszy smakołyk pożądany przez dzieci

    Tak jak sen, którego nie chcemy opuścic
    rozpaczliwie chwytając jego skrawki
    Niczym dotyk aksamitu pieszczącego nagą skórę
    Jak magiczna oaza ofiarująca wymarzone wytchnienie

    Jest piękna
    Tak wyraziście idealna
    Jest sobą

  2. Czas mija
    Wszystko się zmienia
    Blask
    Cień
    Otchłań wspomnienia

    Eksplozja zmysłów
    Zastój i niemoc
    Duszność
    Powietrza !
    I tak co noc

    Zerwać zasłonę
    Wpuścić nadzieję
    Ślepiec
    A czuje
    Łza, lecz się śmieje

    Wszyscy jak bydło
    Stłoczone w celu
    Pustka
    Ciemności
    To los tak wielu

  3. Lato to kwiaty o świcie zebrane
    Niewielki rumieniec , oczy roześmiane
    Smukła dłoń wstydliwie muskająca włosy
    Jak się wtedy cieszył...

    Jesień to kwiaty po pracy kupione
    Odpychające słowa i oczy zmęczone
    Smukła dłoń pieszcząca oparcie fotela
    Jak się wtedy martwił...

    Zima to kwiaty w wazonie uśpione
    W pamięci zapach zdrady i oczy zdumione
    Smukła dłoń ocierająca łzy wymuszone
    Jak wtedy rozpaczał...

    Wiosna to kwiaty nocą roztańczone
    Uśmiech przecudowny , oczy rozmarzone
    Smukła dłoń dotykająca twarzy tak czule
    Jak się wtedy cieszył...

  4. I chodnik złożony jak sitko drobniutko
    I cztery dla czterech zielone stoją trony
    Pośrodku kanalik krew lubiący chłeptać
    Od lat ciągle syty zna już posmak słony

    I tłum coraz większy jak głodny zwierz węszy
    Chore z nienawiści dusze , wzrok okrutny wszędzie
    Zwabione wizją kaźni jak wsze kundle kością
    Tłoczą się i sapią w masowym obłędzie

    Bo w końcu uciecha wszystkich dzisiaj czeka
    Przywloką robaka , ścierwo nic nie warte
    Chciał noc przyozdobić gwiazdami drobnymi
    Wydobyć kolory w szarej mgle zawarte

    Spijać z kwiatów rosę , sycić się odgłosem
    Deszczu , wiatru , burzy wśród błyskawic tańczyć
    W kielich zgryzot pełen trochę wiary dolać
    Teraz to nieważne , koniec , dość , wystarczy

    Dziś chodnik ozdobi czerwoną zasłoną
    Barwy wydobędzie z labiryntu śmierci
    Spijać będzie łzy , pot z warg spierzchniętych
    Tańczyć wśród kamieni , wśród wzniesionych pięści

    I chodnik złożony jak sitko drobniutko
    I cztery dla czterech zielone stoją trony
    Po środku kanalik krew lubiący chłeptać
    Od lat ciągle syty , znów ten posmak słony..

  5. Chyba bardzo czarne myśli były źródłem tego wiersza.. Bezsilność , lęk , niemoc..a może inne emocje, które kierowały Tobą przy pisaniu. Stworzyłaś coś, wydaje mi się wyjątkowo osobistego, ale właśnie to jest magią poezji. W każdym razie podoba mi się i mam nadzieję , że przeczytam jeszcze coś Twojego. Trzymaj tak dalej !

×
×
  • Dodaj nową pozycję...