Moje marzenia ulotniły się
jak para z dzisiejszej cynamonowej kawy
Zabiłeś mnie -
zanim zdążyłam się w Tobie urodzić
Pragnełam trzymać Cię z rękę
pomimo wielu pęcherzów doświadczeń
Całować po orlim nosie i razem
wyłapywać nuty Tramwaju
Znów dopadła mnie bezsenność
Cisza...i pustka w mej głowie
zaspanymi oczyma poszukuję dlugopisu
w kilometrach szesciennych kurzu
Chcę COŚ zrobić, chcę płakać skakać wołać błagać
lecz związałeś mnie kablem od gramofonu
Gdy nadejdzie rano...
znów obudzę się obok głośnika
Beznamiętnie powita mnie łyk kawy
i pocałunek papierosa
Z prześcieradła strzepię pył
i legnę by zapomnieć o Twej wiecznej nieobecności.