nieśmiało wyjrzałam przez okienko
irydowa czeluść krzyczała o smutku
tęskniłam za światłem i łąką pachnąca
zamknięta w zamku z szarej cegły
otulona stęchłym powietrzem i ćmami
wołałam o pomoc - ale nikt nie słyszał
rycerze nosili przyłbice tyłem na przód
królowa została oszukana przez służących
miałam poślubić nudnego księcia
szlochałam cicho ściskając ampułkę z trucizną
nie wiedziałam czy skończyć ze sobą tak -
czy otwierając okno na zatłoczony dziedziniec
Zwinęłam się w kłębuszek i położylam na podłodze