O muzo!
Sensie życia mego!
Ty piękna, aczkolwiek zdradliwa sojuszniczko poety kazdego,
Zdradziłaś, porzuciłaś mnie w najgorszym momencie!!
Choć muszę przyznać że wtedy miałem okropne wzdęcie...
To jednak nie powód by z samego ranka porzucać bez słowa wiernego kochanka!
Kochanka wspaniałego dla jakiegoś amanta drugorzędnego!!
Z niego dramaturg on sztuki pisze!
On ma twą miłość, a ja na krawędzi wiszę,
Wiszę i wiszę, i zastanawiam się czy warto było?
Czy warto było wiązać się z tak zdradziecką siłą?
Warto! Warto było!
Przecie miłość twa nie każdego spotkać może,
A ja teraz jestem wśród twych kochanków na równi z Tołsstojem, Miłoszem...
Jednak czas mnie dogonił i na śmierci łożu,
Z mych ust może dobiegać tylko coraz cichsze wołanie:
O muzo! O muzo! O muzo...