powiem szczerze w to nie wierzę
nie wiem jak z kim kiedy i po co
za jakie pieniądze byleby nie moje
a wiesz że wczoraj wieczorem
znów się upiłam i nawet nie było mi wstyd
że zarzygałam twoją doniczkę
wręcz z premedytacją
duende duende
daj mi iść tędy
cha cha cha
i odwal się
tylko ten kawałek drutu
mnie nieco irytuje
tak troszkę nawet przeszkadza
przepraszam czy mógłby pan wyjść
21:00
bezimiennie elektroniczne rozmowy
w wymiarze czasowym godzinnym
skłoniły do częstszego
patrzenia w sufit
17:50
aby zaznać wolności
odrywamy naszą rzeczywistość
i sprawiamy że
w międzyczasie można śnić –
a snów się nie opowiada
sufit nie milczy
10:58
perony posiadają swój
urok i urokliwie
głaszczą mnie po głowie
twierdząc że to tylko na
chwilę
a jeszcze kiedyś myślałam
że chwila to tylko chwila
jak jeszcze wielu rzeczy
nie wiem
Na peronie trzecim, jak zawsze
tłum ludzi o wczesnej
nawet porze (ona lubi odgłos
nadjeżdżającego pociągu)
dostrzegam przy stacji piątej
z oddali czerwono zieloną
maszynę parową (wstydem się zakrywa
nawet kolana)
nie biegnę
ani nie czekam
stoję biernie (bo w międzyczasie
została)
chwytasz moją dłoń
i sprowadzasz szybkim krokiem
schodami w kierunku podziemia (bezimienna
się staje)
przypierasz do zimnego muru
chłodnym gestem prosisz
o chwilę ciszy (i nikt nawet
na nią nie spojrzy)
ostro robisz mi to
na peronie trzecim
jak zawsze
o tej porze
przy stacji piątej
stoję biernie
szybkim ruchem przypierasz
do zimnego muru
ostro robisz mi to
i pomimo, że nie
podpalasz mi włosów
jestem twoją
pieprzoną
(świętą).
wciaz staram sie ulepszyc ten wiersz i jeszcze nie doszlam do tego, czego w nim brak. byc moze wiecej sugestii pomoze mi ten problem rozwiazac. dziekuje za komentarz.
wczoraj wieczorem zdechł mi wąż
schowałam go do pudełka
po butach
różowego
i zakopałam głęboko
w ziemi
w lesie
w drodze do domu
zjadłam hamburgera
kupionego w mc donaldzie
jak na hamburgera
był zbyt słony
po powrocie do domu
poszłam do mamy
na chwilę
po godzinie
bezczynnego siedzenia
wróciłam do swojego
pokoju
do pokoju bez
widoku na
przyszłość
smutny ten
widok
kiedy kładłam się spać
do swojego łóżka
telefon zaświecił
swój niewielki ekranik
otrzymano nową
wiadomość
odczytałam
a na czerwonych trampkach
zostanie tylko czarna ziemia
smutny ten
widok
w pogoni za światłem
zgubnym bo przecież
w jego obliczu jesteśmy
przeźroczyści nadzy wręcz
nie dostrzegłam sporej kłody
pod moim stopami
i upadłam
na twarz
w głowie poza szumem
i odgłosami z nikąd
nie idź w stronę światła
nie idź w stronę światła
niewiele pozostało
(pomimo zmęczenia biegnę dalej)
jesteś moim światłem
a światło jest zgubne
gubisz mnie