spłoszone serce, jak na złe
zdołało z piersi uciec,
nie warto sarnie dziwić się,
wszystkiemu winni ludzie
i pokrył skrzynkę rdzawy kurz,
czas klucze ukrył skrzętnie,
pilnuje skrzynki stary stróż,
a serce wnet nie pęknie...
nie w porę przyszedł tutaj sen,
nie w porę, bo o świcie,
lecz wyrzekł się go tylko ten,
co bardzo kochał życie
nie liczy się już żadna z prawd,
kto klucze znajdzie pierwszy?
a serce mieszka w jednej z szaf,
bo przecież już nie w piersi...
na rozkurz poszedł jakiś dom,
wystarczył boski zamiar,
nie wróci serce do tych stron,
we wnyki wpadnie sarna
i zawiódł jakiś stary sprzęt,
za dużo na człowieka,
lecz jakaś głupia serca część
wciąż wierzy, że ktoś czeka...
lecz jakaś głupia serca część
ociera z lica łzę...
lecz jakaś głupia serca część,
...- no przecież tylko część...