miliony przede mną
numer na ręce chciał , tysięcy za mną
rozwiązanie tajemnicy sprawia iż
ostatecznie nie umieram w czyśćcu
zdycham dopiero w piekle komory
płoną , są były ich miliony
nie mogę prosić o martwych wstanie
cała ta machina nie miała by sensu
w szaleństwie Betlejemczyka nie było metody
z miłości przybiliby mnie do ściany
wpuścili do kolejki po raz wtóry
czekają
stać ich na gesty Ktoś zapłakał
to tylko pragnienie
susza zjada nam wargi
te same usta nie proszą już Wodza
o bezpieczną przestrzeń do życia
wszyscy z tyłu patrzą
nie proszę o śmierć
umrę !
nie prosiłem o życie
ale dziękuje
każdy wie co mu się należy
nie mógłbym
oni tylko uświęcają oczywistość
patrzymy na życie przez doświadczone dłonie
wskazują ład nakazują milczenie
to ja szalony nie chciałem zrozumieć
że bóg spala ofiarę w całości
nie potrafię stać bez świadomości śmierci
brat nadziei
ojciec pornografii
pożąda Ziemi
I przyszedł On , sspragniony
Oczy Jego nie widzą
Co zaplanował Rozum
teraz moja kolej… uszczęśliwię go na siłę
może mi się uda
rozkazuje wam możecie zaczynać