W ciemnym pokoju
przy biurku w spokoju
ze wzrokiem wlepionym
w papieru kartkę
dłonią szukam ołówka, znajdę!
po policzku spływa mi łza
dłoń ołówek ściska
w myślach twoja twarz
w sercu rysa wieczysta
łza na kartkę spada
i powstaje plama, a w niej
nie wiem z kąd, ty sama!
uśmiechnięta, roześmiana
kropli dotknąć próbuje
lecz ona sie rozmazuje
ołówkiem rysować cię zaczynam
lecz łamie sie rycina
znowu wzrok wlepiam w pustą
papieru kartkę
nie ma juz łez i nie ma ołówka
tylko gdzie na tym świecie jest
moja druga połówka?!
Raz kupidyn z chmurki zlazł
Wyciągnął łuczek swój
I ofiary szuka już
Patrzy droga idzie duch
Nie, bo on umarł już
Więc dalej szuka kogoś
Patrzy drogą idzie ktoś
Szybko strzela
Trafia
Jak co niedziela
Ale ja już nie potrzebuje!
Ale to strzała nie ta!
I ten ktoś umiera.
Marzenia we mnie śpią
czekając daremnie Twych rąk
nie wiele mi potrzeba
żebyś zabrała mnie do nieba
staniemy przed bramą bram
otworzy nam starszy pan
co go Piotrem nazywają
wszyscy sie tam doskonale znają
lubią
i
kochają
staniemy na samym środku sali
tak a żeby nas wszyscy poznali
usłyszymy niebieskiego walca
i pomkniemy do wiecznego tańca
Nie ma sensu cały świat
Gdy umiera miłości naszej kwiat
Czemu nie był pielęgnowany
Taki ładny lecz nie doceniany
Na sercu mam ból i rany
Przez kolec róży zadany
Czerwień się pojawiła
Twoja twarz się odwróciła
I już nie ma nas
Bo nigdy nie było
Coś zaczęło
I coś się skończyć zdążyło
Gdy patrzysz na mnie w sposób ten
Nie wiem już czy to jawa jest czy sen
Po raz kolejny zgubiłem się
W oczach Twoich co za dzień
Znowu wieczór spędzę w domu sam
Bo ja wciąż swojej miłości szukam
I patrząc na Ciebie czuje ze już mam
Często w nostalgie popadam
I myślę sobie biada mi biada
Ale znowu wieczór nadchodzi
Już z oddali widzę Twój blask
Jak słońca o poranku wrzask
Może nasza miłość się narodzi
Świat kręci się wokół nas
Ty mnie za rękę trzymasz
Idziemy przed siebie
Twarzą w twarz
Czuje że mnie kochasz
Lecz usta Twoje ze spokojem
Ani drgną, może nie chcą
Wypowiedzieć tego, dlaczego
Boisz się, urazić mnie
A ja czekam naprawdę
Będzie boleć, czy nie
Uwierz ja kocham Cię
I nie zranisz mnie
Słowem, bo wierzę
W miłość prawdziwą
A nie w tą sztuczną
Fałszywą....
Uśmiechnięci, współ objęci
Przytulamy się do siebie
Oboje w niebo wpatrzeni
Blaskiem gwiazd zauroczeni
Szukamy miedzy nimi nas
Czy to może jeszcze nie nasz czas ?
Bo kto wie co za chwilę stanie się
Może znikniesz Ty a może zniknę ja
A może po nas zostanie pusta łąka
I pojawi się rozłąka
Której nie zniosę, nie wytrzymam
Wróć błagam Cię, proszę...
W Twoich oczach mogę dostrzec
morze z jego błękitem
niebo ze złotym księżycem
blask najjaśniejszej z gwiazd
wszytko to w swoich oczach masz
czy Ty mnie jeszcze pokochasz ?