po pokoju spacerują ćmy
kiedy wszyscy śpią
noc niedługo odejdzie
gdy ćma spali się w moim słońcu
w lustrze widziałam nocnego anioła
oddychał lekko oglądając myśli
nie chcąc przeszkadzać mu, wyszłam do ogrodu
stoję przy drzewie - słucham jego głosu
wśród liści mych braci i sióstr
otwieram usta lecz nie mogę oddychać
wystukuję rytm o rynnę
zaraz popłynie w niej muzyka deszczu
modlę się o krople
które obmyją mnie z grzechu egzystencji
radio nadało, że 3:07
i puścili japońskiego punka
drzewo ucichło,
listki znieruchomiały
upadłam na trawę
wchłaniam krople całym ciałem
kiedy ostatnia gwiazda
spadnie z nieboskłonu
ja już będę kamieniem na drodze
twojego isnienia