Powracam tam każdego dnia
do Edenu marzeń
gdzie rude ściany zamykają się od środka
do Edenu płaczu
spijając zimne krople z czoła poranka
Powracam gdy ty nie patrzysz
skradam się potajemnie jak hiena
węsząc szpary
w jego małych wrotach
szukając latarni w ciemnych uliczkach
Powracam do Edenu pustki
wyimaginowanego świata mojej tęsknoty
gdzie nikły płomień świecy
syczy
grzejąc ciche, zmarznięte nietoperze.