Koczujemy na dworcach
Na mrozie w skwarze
Obok nas i z nami tylko wierne bagaże
A w nich wspomnienia
Kilka par brudnych spodni
Nie dopite szampany
Na szczęście
Podkowy
Czekamy
Na siedząco na zimnie
Najedzeni i głodni
Namaszczeni przez czas
Przejezdnych, przechodni
Pod wiatami na deszczu
Na peronach i nogach
liczymy wspomnienia w pustych dialogach
czekamy
na czas na pociąg na siebie na życie
snujemy marzenia grudniowym świtem
oparci o okna
rozdzieleni na przedziały
bez celu bez wiary tak stale czekamy