Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Krzysztof Sztafa (Veles)

Użytkownicy
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Krzysztof Sztafa (Veles)

  1. my. nieogarnięty proch wypalonych my. zgaszone usta nieprzespanych nocy jestem mistrzem gry na planszy oddechu jedyną zasadą dla słabszych pokoleń i martwych zwierzeń życie bez honoru to domena wolno płaczących życie z honorem to ulga nieudaczników jestem mistrzem chwili i wschodu słońca panem na bezludziu drachenfels i innych pustkowiach gdzie człowiek poszerza namiętności horyzontów umiem latać. unoszę się z wiatrem i opadam końcem bezpiecznych nienarodzin z apteki umiemy się śmiać. umiemy rozmawiać w domu pustka. dziury czekające na zapalenie ulica bezbarwna ruchem niewidomych sław jesteś roztańczonym pyłem tego świata wiesz jak szeptali wertując karty sińców i podbitych oczu jednak nie mamy czego wspominać tylko tańczymy
  2. my. nieogarnięty proch wypalonych my. zgaszone usta nieprzespanych nocy jestem mistrzem gry na planszy oddechu jedyną zasadą dla słabszych pokoleń i martwych zwierzeń życie bez honoru to domena wolno płaczących życie z honorem to ulga nieudaczników jestem mistrzem chwili i wschodu słońca panem na bezludziu drachenfels i innych pustkowiach gdzie człowiek poszerza namiętności horyzontów umiem latać. unoszę się z wiatrem i opadam końcem bezpiecznych nienarodzin z apteki umiemy się śmiać. umiemy rozmawiać w domu pustka. dziury czekające na zapalenie ulica bezbarwna ruchem niewidomych sław jesteś roztańczonym pyłem tego świata wiesz jak szeptali wertując karty sińców i podbitych oczu jednak nie mamy czego wspominać tylko tańczymy
  3. potrafię zliczyć nieskończone coraz rzadziej mam okazję za tobą tęsknić. nie pamiętam smaku tych fizycznych narkotyków i tego że ciągle czegoś brak. bo gdy milczę – w pewien sposób jestem twój. na słowo tak naprawdę czas wyrzucić się w noc. to święto zapalonych i miasta bez świateł. ciągle udajesz jedno z nich a ja wypalam się do końca bo moje lustro to moje zmartwienie. żeby usłyszeć twój głos muszę uciekać i prosić o świadomość pomnikowych półbogów wiszę na ścianie wspólnej kawiarni biegniesz po fali spojrzeń. ucieczka – sprawca nieznany ignoruj moje imię my nigdy samotny pył
  4. veles zapłakał ludzie nie w moim typie. zgaszone światła miasta jak niewinny ogień świętych biczowników bibliotek barów czy piwnic wszechstronna mania zamykania drzwi i ty poczujmy się jak kiedyś szanowani i wolni niczym bohaterowie przegranych wojen ulice nie w moim typie. cisza nocy jest jak zapach zwyczajowej depresji świtu. nigdy nie będzie takiej chwili. ty obudzisz się w wyplewionym środku siebie a ja ucieknę pierwszym pociągiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...