Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Janusz Boron

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Janusz Boron

  1. Przymykam oczy, Jest cicho, bezszelestnie, Znowu widzę naszą ulicę, Próbuję odnaleźć jej zapach, jej spokój, Odnaleźć zapach bzów, Kwitnących jabłoni i gruszy, Nagle czuję, że stoisz za mną, Oczami wyobraźni widzę Cię w granatowym, Szkolnym mundurku z białym kołnierzykiem, Z torbą na ramieniu. Udaję, że Cię nie słyszę, Podchodzisz powoli, kładziesz swą dłoń Na moich plecach i szepczesz: „Cześć”. To Twoje „cześć” brzmi jak „co słychać?” lub „jak się masz?” A może trochę jak „Kocham Cię”. Cześć – odpowiadam nie odwracając się, A potem nagle całuję Twoją dłoń Zdjętą z mojego ramienia, I jeszcze koniuszek Twego ucha, Bo wiem, że Ci to sprawia przyjemność I mały dreszczyk przelatuje przez Całe Twoje ciało. Lekko przechylasz głowę, Jakbyś chciała się uwolnić od łaskotania. A potem idziemy w kierunku Twojego domu, Nasza ulica zamienia się w polną drogę, Pszenica po jednej, żyto po drugiej stronie, „Daj torbę, pomogę Ci nieść”, Oddajesz w milczeniu, Leciutki uśmiech w kąciku Twych ust. Idziemy wzdłuż złotej pszenicy milcząc, Chwytasz rosnące w niej kwiaty I zbierasz w bukiet. Już dom, jeszcze tylko kładka Nad strumieniem. „Nie chodź pod sam dom, bo ktoś zobaczy”, Cichutko szepczesz, Oddaję Ci tornister, Wręczasz mi bukiet dopiero zebranych kwiatów, „Czy mnie jutro też odprowadzisz?” Tak – próbuję odpowiedzieć, Ale usta mi zamknęłaś pocałunkiem. Uciekłaś, nie czekając odpowiedzi, Zostały mi tylko kwiaty i rozkoszny pocałunek Twojej wdzięczności.
  2. „Małe marzenie naszych rozmów” Przymykam oczy, Jest cicho, bezszelestnie, Znowu widzę naszą ulicę, Próbuję odnaleźć jej zapach, jej spokój, Odnaleźć zapach bzów, Kwitnących jabłoni i gruszy, Nagle czuję, że stoisz za mną, Oczami wyobraźni widzę Cię w granatowym, Szkolnym mundurku z białym kołnierzykiem, Z torbą na ramieniu. Udaję, że Cię nie słyszę, Podchodzisz powoli, kładziesz swą dłoń Na moich plecach i szepczesz: „Cześć”. To Twoje „cześć” brzmi jak „co słychać?” lub „jak się masz?” A może trochę jak „Kocham Cię”. Cześć – odpowiadam nie odwracając się, A potem nagle całuję Twoją dłoń Zdjętą z mojego ramienia, I jeszcze koniuszek Twego ucha, Bo wiem, że Ci to sprawia przyjemność I mały dreszczyk przelatuje przez Całe Twoje ciało. Lekko przechylasz głowę, Jakbyś chciała się uwolnić od łaskotania. A potem idziemy w kierunku Twojego domu, Nasza ulica zamienia się w polną drogę, Pszenica po jednej, żyto po drugiej stronie, „Daj torbę, pomogę Ci nieść”, Oddajesz w milczeniu, Leciutki uśmiech w kąciku Twych ust. Idziemy wzdłuż złotej pszenicy milcząc, Chwytasz rosnące w niej kwiaty I zbierasz w bukiet. Już dom, jeszcze tylko kładka Nad strumieniem. „Nie chodź pod sam dom, bo ktoś zobaczy”, Cichutko szepczesz, Oddaję Ci tornister, Wręczasz mi bukiet dopiero zebranych kwiatów, „Czy mnie jutro też odprowadzisz?” Tak – próbuję odpowiedzieć, Ale usta mi zamknęłaś pocałunkiem. Uciekłaś, nie czekając odpowiedzi, Zostały mi tylko kwiaty i rozkoszny pocałunek Twojej wdzięczności.
  3. Będę Cię kochał Będę Cię kochał zawsze i wszędzie, Bez względu na to co z nami będzie, Kocham Cię na czczo i po jedzeniu, Kocham Cię w słońcu i kocham w cieniu, Kocham Cię w deszczu, kocham w pogodzie, Kocham gdy jedziesz w swym samochodzie, Kocham na kacu i ululaną, Kocham nad ranem jeszcze zaspaną, Kocham zmęczoną i wypoczętą, Wyprasowaną albo pomiętą, Kochać Cię będę, choćbyś nie chciała, Bo jesteś zawsze ta moja mała, Kocham Cię rudą, czarną czy siwą, Kocham płaczącą, kocham szczęśliwą, Kocham, gdy w kuchni tłuczesz garnkami, Lub gdy Twe oczy zalane łzami, Kocham Cię z tyłu, kocham i z przodu, Kocham Cię w kwiatach i kostkach lodu, Które w lodówce mrozisz do drinka, Ty przecież jesteś moja dziewczynka, Kogo mam kochać, jeśli nie Ciebie, Kiedy Twe oczy - gwiazdy na niebie, Jakże nie kochać gwiazdek tych blasku, Przeto Cię kochać muszę bobasku, Tedy Cię kochać będę na wieki, Kiedy do słońca mrużysz powieki, Lub kiedy w deszczu mokra do nitki, Jakże nie kochać takiej kobitki? Kocham Cię z rana, kocham z wieczora, Choćby i nawet kochać nie pora, Kocham, gdy rano zakładasz kapcie, Ty mi nie wierzysz? – jak kocham babcię!! I co Ci jeszcze powiedzieć chciałem? Że nigdy Ciebie nie zapomniałem, Twój jeden uśmiech kochania warty, Przeto wiersz piszę bardzo otwarty, Kocham gdy nawet jesteś uparta, Kiedy mnie pytasz –„ kochasz Mozarta?” Kocham gdy pranie robisz znów małe, Kiedy oddzielasz kolory – białe, Kocham, gdy zupę trochę przesolisz, Kocham, gdy nogi znów sobie golisz, Kocham przed lustrem, gdy stoisz nagą, I włosy szczotką czeszesz z powagą, Kocham, gdy w pianie drzemiesz w swej wannie, Gdy włosy w ręcznik wiążesz starannie, Lub kiedy prysznic bierzesz słodziutka, A woda spływa po Twoich sutkach, Kiedy się sama do siebie śmiejesz, Lub kiedy mówisz, że na czczo nie jesz, Serce Twe kocham dobre, otwarte, Kocham Twe usta lekko rozwarte, Kocham Cię całą moja Ty krucha, Kocham, gdy cisza lub zawierucha, Kocham Cię w zimie, kocham i w lecie, Kocham Cię w czapce albo w berecie, Będę Cię kochał zawsze i wszędzie, Bez względu na to, co z nami będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...