Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czesław Naiwny

Użytkownicy
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Czesław Naiwny

  1. och lata szczęśliwe miejsca ukochane czemuż wy żywoty takie bezlitosne młodość krótką chwilą życie w oka mgnieniu składa z nas w ofiarę w stosie przeznaczenia
  2. Był taki dzień w moim życiu Dzień ten dostarczył moc wrażeń Słowo mi dane dnia tego Było spełnieniem mych marzeń Jest wszystkim dobrze wiadomo Że słowo ulotne z natury Chwileczkę po wypowiedzi Uleci w niepamięć, gdzieś w chmury I aby temu zapobiec Zachować, w pamięci utrwalić Na prawą dłoń wkłada się krążek Ze złota ci on nie ze stali Na dowód zaś i potwierdzenie Że było się świadkiem tej chwili Wszyscy tam przy tym obecni Na akcie swój podpis złożyli Dziś przywołując w pamięci Przepiękne chwile dnia tego Nauki pobieram o życia I wnioski wyciągam też z niego W uczuciach do drugiej osoby Nie można na laurach spoczywać Należy je wciąż pielęgnować Nie wolno zaś mimochodem zbywać Uczucie nie pielęgnowane Wygaśnie na wartości straci Uleci gdzieś pójdzie w niepamięć I w głębi nam serc się zatraci Dlatego też warto niekiedy Dokładnie zmywając swe rączki Powrócić w naszej pamięci Do dnia założenia obrączki Przyjdzie nam się zastanowić Wspominając doniosłość tej chwili Co tam sobie przyrzekaliśmy? I cóż żeśmy póżniej czynili Zróbmy rachunek sumienia I spójrzmy na prawe swe dłonie Czy to co tam błyszczy to tombak? Czy szczere złoto wciąż płonie? Jeżeli poddamy w wątpliwość Nie wiemy, co błyszczy na ręce Starajmy się wszystko naprawić Nie zróbmy nic złego już więcej Obudźmy w nas ciepłe uczucia Miłością znów serca niech płoną Rozgoszczą się radość i szczęście Będziemy wciąż mężem i żoną A wnet się po tym okaże Jak gwiazda w nas miłość rozbłyśnie I cuda w miłości się zdarzą I tombak w nich złotem zabłyśnie
  3. Chciałbym dziś otrzymać taki dar od Boga Abym mógł przemówić ma dziewczyno droga Językiem aniołów by dotrzeć do ciebie Przelać z serca mego w ciebie cząstkę siebie Ci wszystko wybaczyć zaufać miłości „Nie pamiętać złego” zmierzać ku przyszłości Z świadomością tego, że jest się kochanym „Łaskawą miłością” nadal obdarzanym Powiedzieć to muszę najmilsza istotko Że nie zawsze było przy twym boku słodko Czasami tak w życiu nam się układało „Bezwstydnej miłości” jedno dopuszczało Że wspólna jest wina jest mi to wiadome Jednak dawno temu biorąc cię za żonę Omawiając w szczegółach nasze wspólne bycie „Cierpliwie mnie kochać” chciałaś całe życie Bardzo dzisiaj chciałbym dziewczę me kochane „Przetrzymać to wszystko” leczyć w sercu ranę O wszystkim zapomnieć „Gniewem nie unosić” Znów „Wszystkiemu wierzyć” oraz „Wszystko znosić” Ciebie ciągle pragnę zawsze być przy tobie „Współweseląc z prawdą” wspólnie ufać sobie Nie cieszyć się nigdy z „Niesprawiedliwości” Korzystać z łask Bożych zwłaszcza zaś z miłości Kocham ciebie wciąż miłością trochę chorą, bo z zazdrością Której wyzbyć się nie mogę tylko z tobą przejść chcę drogę Zwaną życiem droga Beniu być jedynym w twym istnieniu Moja pycha życzy sobie szukać swego w twej osobie
  4. „Odcięli aniołom skrzydła” kalecząc podłością Honor swój splamili rzezią niewiniątek Bestialstwem upiornym swoją nikczemnością Hańbą są dla świata, złu dając „Bo dawały wolność” serca uskrzydlały Napełniały szczęściem karmiły radością Dawały nadzieję w wierze utrwalały Uczyły nas kochać prawdziwą miłością „Odarli je z szat”chcąc je upokorzyć Z ludzkiej wrażliwości wyzuci oprawcy W zacnych brakło siły, aby kres położyć Aby odpór zadać podłością szubrawcy „Gdyż za piękne były”w swej doskonałości W chorych z nienawiści zazdrość tym wzbudzały Krzywdę chcąc wyrządzić źródłu niewinności W niebiańskich istotach ciężko zranić chciały „Obrzucili je błotem, ”aby je poniżyć Godność ich zbrukali, aby czci pozbawić Dumę w nich chcąc złamać przymiotom ubliżyć Kosztem sprawiedliwych haniebnie zabawić „Bo białą skórę miały”raziły czystością Piękne w całej krasie w nieskazitelności Nieskończenie dobre poczciwe szczerością Objawienie światów ich osobliwości „Teraz stoją”przy nas w bólu zrozpaczone Smutek wkradł się w serca istot dobrotliwych Przykrość je dotknęła tkwią nieutulone Okruch ich nadziei w ludziach miłościwych „Ranne, brudne, nagie”potwornie skrzywdzone Dobroć niosąc światu złem im odpłacono Zemsta im nie znana krzywdy wyrządzone Dobrem swym odpłacą takie je stworzono „Lecz nadal doskonałe” piękno nie zmącone Dobroć i szlachetność cechą jest ich trwałą Nawet gdyby z niebios do piekieł strącone Powrócą w nieboskłon wierne ideałom „Ktoś pogniótł ci skrzydła” zadał ból cierpienie Zraził cię do świata swoją nikczemnością Piękno twego wnętrza wniesie ukojenie Wybaczysz nikczemność uczuć swych wielkością „Zabrał aureolę” chciał ująć świętości Na nic to się stało istocie ułomnej Świętość darem boskim twór doskonałości Nic jej nie odbierze gdyś w wierze niezłomnej „Pobrudził ręce” chcąc dać kłam czystości W pięknie twego serca z kłamstwa uwolnienie W nim odnajdziesz dowód swojej niewinności W szlachetności uczuć złu przeciwstawienie „Byłaś kiedyś aniołem” piękna dumna szczera W całym twoich pięknych uczuć dostojeństwie Walcząc z beznadzieją siły ci odbiera Starasz się nie zgubić w swoim człowieczeństwie „Pamiętasz?” Swą młodość świat oczami dziecka Szczenięcy świat zabaw beztroskiej radości Zło w nim nie istniało natura zdradziecka Wzrastałaś w poczuciu troskliwej miłości „Dziś nie potrafisz nawet” się uśmiechać Tyle krzywd doznałaś tyle łez wylanych Mimo żeś zraniona nie myślisz zaniechać Odpłacać dobrocią krzywd ci wyrządzanych „Powiedzieć gdzie leży niebo” twoim posłannictwem W orszaku anielskim mkniesz ku przeznaczeniu Przybyłaś tu z misją z boskim wstawiennictwem Gościniec w niebiosa w czystym masz sumieniu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...