Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

magosha

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez magosha

  1. drganie plam kresek tworzenie trudne gdy nic niczego nie wyjaśnia a farba spływa epileptycznie niepokój chodzi depakiną po ścianie a każdą cząstką innego widzenia wciąga obezwładniająca potrzeba krzyku ze śmiechu i odwrotnie w świecie kuszących obrazów wszystko wydają się alogiczne kąciki ust zmęczone maniakalnym ciągnięciem ich w górę nie wierzą w skuteczność uśmiechu na niestrawność oczu noc pasie się okruchami z naszego stolu a my trwamy jak zaokienne świerki kurczowo wczepieni w zdrewniałą skóre na tej samej galezi od lat robimy wiewiórcze zapasy męczą mnie nawyki nie lubię się przyzwyczajać kładę się blisko trawy w nadziei na zielenienie
  2. (noszę na sobie to czego nie da się zdjąć porzucona kobieta bez widzenia kołysania jej bioder) gniewaj się krzycz tylko już nie milcz od wtedy gdy nasz dialog umilkł uśmiech to tania surowość strzęp cyrku z kawałkiem lwa i fragmentem błazna tropienie szczurów w żyłach gdy zapalam się czerwienią jeszcze wymyślę siebie i nas wbrew drogę wiatr i niepokój wypalę na oślep na mokro imiona usta uda język od słów by nic nie powtarzać między co słyszę i czuję zdejmę z siebie tą starzyznę choć żal mi każdego strzępka wydeptanych butów przywykłych do błota narzekań z którymi nam się dobrze nocowało choć dni jesiennie zamykają powieki nie trzeba moknąć przebudzę się zwinięta od wyznań tych które już można zjadać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...