Mrok w mroku tonę,
ogarnia mnie lęk zalewa fala grozy.
Boję się, boje się siebie
boje się innych
W mroku skryte budzą się demony
pragnące zniszczyć płomień nadziei
tlący się coraz to bledszym światłem.
Swiatłem, które wypełnia pustkę we mnie.
Światło które jest mi coraz to trudniej ochronić.
Ochronić przed zbeszczeszczeniem, obdarciem z niewinności.
Moje ręce są zbyt słabe aby unieść ciężar tego świata.
Poddaje się...
Krew tak piękna miesza się ze słonymi łzami
rozbijając o szklaną podłogę
Już się nie boję...
już się nie boję...