Jak mam Jej mówić, gdy cicha złość
Ściska za gardło i wiąże ręce
Ukropem grzejąc zmarzłe na kość
Wypełnia lękiem bezsenne serce
Jak na Nią patrzeć, gdy oczu blask
Za garść odwagi wczoraj oddałem
Po to by wyznać, gdy przyjdzie czas
Że Ją tylko jedną zawsze kochałem
Jak o Niej myśleć, gdy wiary brak
Że można wreszcie wrócić na Ziemię
Pójść tam, gdzie tłum i utarty szlak
Z nadzieją, że się nigdy nie zmienię
Jak przy Niej milczeć, powstrzymać mowę
Która objaśni nasz los tułaczy
Cicho przytulić do Niej swą głowę
I liczyć na to, że mi wybaczy?
Jak mam Jej wyznać, że tyle lat
Zaborcza ciemność wszystko trawiła
Dotyk Jej dłoni dziś boli jak bat
A przecież Ona ...
tylko się bawiła