Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kaspar Hauser

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Kaspar Hauser

  1. Mieszkają w prawie każdym domu. Schowane pod podłogą, w załomach ścian, ciemnych zakamarkach, w kominach tylko czekają na noc, na chwilę nieuwagi, na nieobecność. Jak wyrzuty sumienia siedzą cicho, milczą, czają się, żeby zaatakować w najmniej oczekiwanym momencie. Podzielone na trzyosobowe brygady robocze konsekwentnie i z uporem wykonują swoją pracę. Penetrują otoczenie, szukają, znajdują, zabierają. Mają swoje rewiry, strefy wpływów, koalicje, związki zawodowe. Tablice przodowników pracy mają też. Plany do wykonania. Normy dzienne, tygodniowe, kwartalne, miesięczne, roczne.

    Egzystują na marginesie życia - dawno już przestały pomagać komukolwiek, poświęcać się, dbać. Nikt w nie nie wierzy, więc one też nie wierzą w nic i w nikogo. Bezustannie seksualnie sfrustrowane całą swoją energię poświęcają tylko jednej myśli - przeżyć.

    Konie, którym dotychczas zaplatały grzywy zastąpione zostały przez konie mechaniczne. Krowy, którym odbierały mleko zastąpiły kartonowe pudełka z napisem "łaciate 3,2%". Pasteryzowane.

    Kiedyś niezbędne, dzisiaj są tylko powoli zapominanym reliktem, skansenem - nikomu niepotrzebnym, skazanym na zagładę.

    Zminiaturyzowane klony świętego Mikołaja - Krasnoludki-Złomiarze. Ratują się przed zagładą jak mogą: kradną.




    Tylko w ten sposób, tylko ich istnieniem można wytłumaczyć zadziwiające zjawisko - niezależnie od ilości zakupionych kompletów, po pewnym czasie ilość łyżeczek do kawy dostępnych w domu kurczy się zastraszająco i wszystkiego zostaje maksymalnie kilka sztuk.

    Reszta łyżeczek znika całkowicie, nieodwołalnie i skutecznie.



    A ciemną nocą, kiedy nawet bezsenność zasypia, Krasnoludki złotymi nożyczkami obcinają śpiącym ludziom marzenia i uśmiech.

    Dlatego jest coraz mniej uśmiechu i coraz mniej marzeń.

    I łyżeczek do kawy też.

  2. Czytac nalezy. Bo zaprawde sluszne to i sprawiedliwe, sluszne i zbawienne, abysmy nie dali pogrzesc mowy i tak dalej. Totez sobie owe przedmiotowe prace konkursowe od poczatku do konca wszystkie jak leci jednym ciagiem bez przecinkow przyswoilem skutecznie.
    Ja sie tam na prozie poezji i innych formach literackich nie znam, gdyz prostym czlowiekiem jestem, ale matko boska rymotworcza czestochowska po przeczytaniu prozy prozaicznie zazyc prozac chyba mi przyjdzie, gdyz albowiem poniewaz rece jak pletwy opadaja grawitacyjnie ku ziemi sciagane. I nieprawda jest, ze fala wielkiej pounijnowstapieniowej emigracji rownoznaczna jest z trudnym do opanowania 'odplywem mozgow' za granice. Znaczy, z tym odplywem, to prawda, ale te mozgi jakies takie na gwarancji - nowe znaczy i nieuzywane prawie calkiem....
    A tak powazniej - bo czasem sobie zartujemy: pomijajac przewodniki turystyczne aspirujace do rangi obiektow literackich, i lekce sobie wazywszy forme wypowiedzi oraz jej artykulacyjna jakosc, jedna rzecz mnie uderzyla w tym wszystkim: samotnie ludzikom strasznie chyba jest i tak jakos niefajnie...
    I w sumie gratuluje wygranej, bo jesli jury opanowalo trudna sztuke czytania na srednim poziomie klasy sredniej szkoly jak najbardziej sredniej, to wynik powinien byc oczywisty.
    I teraz istotnie widze, ze owo 'nawzajem' bylo szczere, bo jakkolwiek moj mozg rowniez do najbardziej przepracowanych nie nalezy i swiezutki jest jest jako chleba naszego powszedniego kromka, to z drugiej strony pocieszam sie mysla, ze w kraju slepych jednooki jest krolem, nawet jesli posiada skutecznego zeza i krotkowzrocznosc nie pozwalajaca mu dostrzec niczego poza czubkiem wlasnego nosa...

    Acha: i wiem dlaczego ten konkurs zostal nazwany 'Na Koncu Swiata Napisane'...#
    bo faktycznie tak jest: Napisane. Koniec Swiata...;)

  3. Tak szczerze, miedzy nami dziewczetami w damskiej toalecie - powinienem tyle rzeczy, ze sam juz nie wiem za co sie chwycic.
    Nie jestem ekspertem i aspiracji krytycznych nie mam, ale niektore konkursowe dziela z moim wlacznie sprawiaja, ze czlowiek zaczyna powatpiewac w to, ze jezyk istotnie sluzy jako medium przekazujace informacje....:)
    A tak poza tym, to ja prosty, sila od pluga oderwany czlowiek jestem i na tych nowoczesnych bzdurach jak podatek od wartosci dodanej, swieto wiosny,duck brothers i komputery sie nie znam absolutnie, ale po mojemu, to bardzo prosty sposob jest na odsianie ziaren od plew - czyli dokladne policzenie kto ile ma glosow - wystarczy zdublowane IP wywalic (a kazdy najprostszy licznik posiada ta funkcje) i od razu bedzie
    wiadomo, ze wygrala osoba....ktora ma najwieksze grono znajomych ;).

    Powyzsze ''nawzajem'' swiadczy o Twojej wysokiej kulturze osobistej o delikatnie ironicznym zabarwieniu, a takze zarowno o rzadkiej umiejetnosci nie kopania lezacego, za co jako przebywajacy w pozycji horyzontalnej, dziekuje, tak? ;)

  4. Mialem kiedys kolege: byl znacznie bardziej ode mnie przystojny, kobialki jak muchy na lep, inteligentny, oczytany, z wiedza ogolna ze panie boze prosze siadac. Bez kompleksow, radosny jak zawilec wiosenny, z poczuciem humoru, zdrowy i wysportowany, pierwszy zaczal sie golic i prawo jazdy mial po pierwszym podejsciu: 'aniol nie czlowiek' (jak powiedziala o swoim zmarlym malzonku pewna pani zaraz po pogrzebie tegoz)

    Nienawidzilem skurczykonika z calego serca.


    Z prawdziwa niechecia, niesmakiem i bolem serca musze poczynic zwierzenie, zem na Ciebie zaglosowal, bo niestety dobre to Twoje pisanie jest, oj dobre...
    no;)

  5. Zostałem urodzony niedbale: mama leżała na stole porodowym, i razem z położną słuchały wiadomości radiowych: żołnierze na Wybrzeżu strzelali do ludzi.

    (Ktos umiera, zeby ktos mogl sie urodzic - to takie trywialne.)

    Nie wierze w reinkarnacje, ale do tej pory mam tam gdzieś głęboko w sobie schowany i ledwie iskrzący się bunt.

    Urodzony zostałem niedbale - jedną stroną mama przyswajała informacje, drugą stroną wydalała informacje innego rodzaju: przeznaczenie nawleczone na koraliki DNA.
    Podobno w genach, tak jak w gwiazdach, można wyczytać wszystko. To podobno tak samo proste, jak usprawiedliwiać każdy mijający dzień arabskim "Inshallah" - "Bóg tak chciał". - Gen tak chciał.
    Jestem koktajlem - mozaiką dobrze wymieszaną i poskładaną z genotypowych puzzli: pradziadek ze strony ojca był powstańcem zesłanym z rodzinnego dworku niedaleko Kamieńca aż pod chińską granicę za antycarską działalność. Miał dwóch synów - jeden z nich został zamordowany w Katyniu, drugi też walczył - o lepsze jutro jako zagorzały komunista. Dziadków ze strony matki miałem dwóch: jednego zabili Polacy w czasie wielkiej wojny, drugi prawie całe swoje życie walczył - najpierw o "lebensraum", później u Andersa strzelał do swoich byłych kolegów z Wermachtu. W latach pięćdziesiątych już tylko walczył o przeżycie w więzieniu UB. Zderzenie tych dwóch zupełnie różnych kultur skumulowało się, wymieszało: jestem wynikiem tej wieloskładnikowej zupy.
    Podziwiam księgowych. Pomimo skromnego ekonomicznego wykształcenia nie potrafię tak jak oni kondensować w cyferkach, statystykach i wskaźnikach wszystkich chwil, emocji i uczuć: rokrocznie wykonywany bilans najczęściej daje zamiast przyjemnego zrównoważenia aktywów z pasywami i optymistycznego zera jakąś liczbę urojoną, niekoniecznie rzeczywistą. Piasek przelewający się coraz szybciej z jednego oka klepsydry do drugiego przybija coraz głębsze pieczątki widoczne na moim czole - coraz bardziej widoczne oznaki tego, że wkrótce znowu ktoś będzie mógł się urodzić.
    A kiedy jedyny prawdziwy przywódca świata - Jego Ekscelencja Wszechmogący i Nieunikniony Pan Tik-Tak przekopie mnie na drugą stronę Rubikonu, to wtedy będę mógł już tylko układać kostkę Rubika, z kobietami TYLKO rozmawiać, a z trzech rzeczy na "p" pozostanie mi jedynie przechodzenie przez pasy. I tylko jesli nie bede wisial glowo w dol uśmiechnę się do siebie, przytulę cały świat i umrę tak jak się urodziłem - niedbale.

  6. Na wieze Babel wspinam sie ponownie
    Z Syzyfem - to taki moj kolega z półki -
    Magistrem skadinad jakich tu na peczki
    Wykladamy chemie
    Bo proszki I blicze schodza bardzo szybko
    Tej pustki nie wypelnisz tlumaczy mi Syzyf
    Skretem wodka lzami
    slowami w offpiku piec pi za minute
    Bo to juz czas past perfekt
    Tego czasu nie ma

    Dzisiaj powiedzialas
    Nasz maly juz chodzi
    Placze jak widzi nas razem na zdjeciach
    W parku na polanie zakwitly stokrotki
    I nasi przegrali dwa zero.

  7. Kobiety sa tu brzydsze to chyba oczywiste
    Tak brzydkie ze faceci w spodnicach nikogo nie dziwia
    Zadbane maja rece oczy niezniszczone noca
    Sprzataniem praca kitchen porter
    No i cere swieza po osmiu snu godzinach
    Albo przez ten klimat przeciez czesto pada
    I wilgotno
    miedzy udami
    Rozkladanymi ochoczo na piatkowym goł ałcie
    Przed kazdym kto zechce kosmopolitycznie
    A rano znikaja iscie po angielsku
    chrabianki od miotly mijaja po drodze
    nie patrza im w oczy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...