Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dyapanazy Z.

Użytkownicy
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dyapanazy Z.

  1. Aha, i tu się mylisz, nie tyle Ty go znasz ile on Ciebie. Po resztą, pijany "trochę" byłeś i możesz tego małego epizodu nie pamiętać. W każdym razie on Cię nie zapomni, hehe. W pozytywnej relacji. Dyapanazy. Ps. Nie pytaj proszę o szczegóły. Nie pamiętasz, to trudno.
  2. Wiesz, przyjemnie mi było nawiązać z Tobą Cleo, ten wierszowany dialog, gęsto trupem i aniołem zasianym. Masz umiejętność pisania na dowolny temat, czego ja nie posiadam. Ja piszę na ten sposób iż czasem piszę coś, nie rozumiejąc istotnego sensu. Potem przychodzi i trzeba się dziwić, skąd się o tym wiedziało, nie wiedząc właściwie nic. Odwieszamy ten temat? Ja się wypisałem dokumentnie. Poważnie. Wiem że Ty możesz jeszcze, a i z przyjemnością mi się ten wiersz czytało. Pozdrawiam bardzo. Dyapanazy. Z
  3. Paluchy lizać. Ociera się o samą Czystą Formę. Ja bym to jeszcze nadciągnął, zWitkaczył i w ogóle, ale nie mam danych ku temu. Szlak mnie trafia z braku takich możliwości. Uderzyłeś mnie w sam metafizyczny pępek. Ps. Cóś Ty Jackowi D. nagadał. Pojechał po Tobie jak po burej suce.
  4. O wy, znikomo małe fakty, W nieskończoności czarnych żądz, O, jakże marne są wszystkie akty, Tych, co się puszą, karki swe gnąc... Pusz się, draniu, pusz się, pusz - Potem hycniesz w grób i kusz.
  5. Z głębiny nocy niepojętej Sen modrooki na mnie kiwa, W postaci dziwnej, wniebowziętej Ku światom swoim mnie przyzywa. Wśród nocy dziwnej, niepojętej Ocknę się nagle w innym świecie, Gdzie sama dziwność w anielskiej szacie Niepodobieństwa straszne plecie. W metafizyczną głębię lecę, Zaświatów jedność trzymam w ręku... Wtem zezem ku mnie życie spojrzy, Budzę się w strasznym, podłym lęku. Przeszłość, ofiara mej zbrodni, Miga się w czarnej pochodni; Trup się uśmiecha przez zęby, Daremnie pręży swe kłęby.
  6. Respekt. Co może trup żywemu? Co trupowi żywy? Respekt. Wieczny remis, A jeśli przeważy się szala - to może się położyć trup z żywym, lecz inne sny będą ich drążyć, inne sny o tej samej wygranej. Nie zmuszaj mnie proszę do oceniania podług Twej wrażliwości. Wybrakowany jestem, choć wcale nie stary. Zdziwiłabyś się jak młody, a jak stary zarazem. Ech. Spróbuję patrzeć inaczej, lecz wpierw, Z niczym złącz mnie. Odłącz mnie od dotyku. Od wspomnień Ty odłącz mnie. Rozłącz mnie z miastem. Tak się postępuje z zepsutym radiem którego oczko już nie świeci. Aniele, wyłącz mnie.
  7. Bo widzisz moja droga Cleo - Ty jesteś anioł. Ja jestem trup. Powiedz jak rozmawiają anioły z trupami, ciała eteryczne z ciałami umarłych. Ty jesteś czysta, ja jestem po dwudziestu rozwodach. Ty jesteś anioł. Ja jestem trup. Dziękuję za Twój wartościowy dla mnie komentarz. Postaram się mimo wszystko. Pozdrawiam.
  8. Wali jak z karabinu! Trzeba tylko wymajstrować coś takiego co by go skłoniło do napisania czegoś odważnego ( z ikrą jak się to mówi). Tylko czekać jak tu nam Jarek wyprzędzie coś czego sam nie będzie w stanie pojąć. A, może nigdy mu się to nie uda? Ja tam w niego wierzę.
  9. Gość się męczy we wszechświecie nie na próżno, ale przecie. Kołpak z piórem - karabela To każdego onieśmiela. A buciska te czerwone, Oczy straszne, wywalone. Takim jest i takim bede, Czym jest dziwkarz, czy też pede, Socjalista czy faszysta, Jam w tym serze jako glista.
  10. W tym wierszu, jeśli zwróciliście uwagę na tytuł, nie chodzi o to by się ładnie sklejał i umizgiwał do was jakąś prześwietną formą. Czegoś cie przywykli do odczytywania wiersza na upartego z tej strony, z której akurat niczego wartościowszego dany wiersz nie przedstawia. Przeczytałem masę waszych komentarzy moi drodzy. W wielu z nich zabieracie się do sprawy od ogona. Ten wiersz jest napchany treścią po same brzegi. Zmusza ciężki łeb do zastanowienia. A, wy się tu wydurniacie że to rymy do dzbanka i tralala. Na nic mi wasza krytyka Sedna wiersza nie dotyka. Ps. Damon Night - powinieneś przyświecać przykładem "Jak nie krytykować lub jak krytykować jak bęcwał"
  11. Ech, słabość i egoizm człowieka nie zna granic. Przytoczę iż w ostatnim zdaniu skazujesz swojego biednego przyjaciela na wieczną mękę. Cytuję: "chcę byś na zawsze był " Cóż mu z tej wieczności, ach cóż? Wszystko wina Twojej bezwzględności, ach po cóż? Wiersz nie podlega ocenie ze względu na to iż to Twoje osobiste emocje, i nie mam prawa ich oceniać. One po prostu są. Są piękne. Ach, gdyby tak ktoś dla mnie skomponował coś.
  12. W mordę. Piszesz jak maszyna. Pochłaniasz rzeczywistość transformując ją na te marne wiersze. Tzn. one są w gruncie rzeczy dobre jako takie poniewasz są one na pewnym poziomie z którego raczej nie polecisz w dół, ale i w górę raczej też nie. Precyzując, pies jest pogrzebany w treści. Formuj sobie wiersze jak Ci się żywnie podoba, tylko miej coś ciekawszego do powiedzenia niż Twoje ranne przemyślenia. Piszesz właściwie po trochu jak to się mawia "o dupie Marynie" .
  13. Ech kobiety! Kobiety! To Jarek tu po was pojechał subtelnie jak po burych nieszczęsnych sukach co to niby bez naszej przysłowiowej psiej łapy palcem w bucie nie są sobie w stanie pogrzebać w ramach ulgi, bo coś tam zaswędzi, zapiecze, nie wspominając o przyjemnościach wyższej marki, a wy się tu wypowiadacie w komentarzach że to nawet ładne, a i składne jest. Subtelnostki i przyjemnostki, dziękują ślicznie. Nic z tego nie rozumie. Wiersz, taki se sobie. Wyślij do "Przyjaciółki". Kurom domowym do poczytania. Żadnych wewnątrz-bebechowych emocji to we mnie nie wywołało.
  14. Jarku. Jeśliś się zakochał bratku, to Ci wybaczam, ale jeżeli to tylko Twoje rozrzewnione wspomnienie młodości, gdzie de facto z jako takim nie może mieć nic wspólnego bo i nie ma, to chciałbym tylko napisać iż to chaos jest przegięty i deka nadęty tanimi słówkami. A propos słówek, to one może i nie byłyby takie znowu tanie gdyby ich nie rozszabrowało pewne znane wszystkim wydawnictwo, "Harlequine" - nie wiem jak się to pisze. Ps. Czytałeś może coś w te mańkę? A, WY???
  15. Czarną bryłą byk plamą ogromną, Chełpliwy i pyszny byk, dumny Z długiego jelita, które czyniło go królem, gdy łeb podnosił, By słońce łąk nieść do serca i mózgu. Ukośny swój róg Jak igłę Wetknął w rozplątany szczodrze żołądek, Rozrzucony po polu koliście, pętlami, skrętami - W szpulę, w kłębek zielono-niebieski Wilgotno zielonego długiego jedwabiu, róg się zanurzył głęboko, Uderzając szydłem uparcie W mokrą kupę żywych flaków, Mordą gorącą nurkując W mokrej srebrzystej zieleni długich jelit, Podobnych do główek zielonej jesiennej kapusty, Ja z okrwawionym mózgiem, Skrzydła złamawszy białe, Upadłem ku białym śniegom, Sadom pąsowym, Ku wiecznie zielonym rózgom I górskim bogom.
  16. Toś skwitował!
  17. ...I pierwszego z brzegu przechodnia Bęc przez łeb pałą - drugiego? także bęc! To nie jest żadna zbrodnia - A, więc cóż to jest więc? Nic - tak sobie bęc: Usuwanie niepotrzebnych gratów Bez pomocy katów...
  18. Piekielne pomysły, Działają na zmysły. A, dusza gdzieś skryta, Nikt o nią nie pyta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...