nie pytaj gdzie jestem,
z trudem podążam ścieżką pasji,
dawno zatraconej pasji,
obudzona z letargu,
agresywwna w swej delikatności,
cichym szeptem wrzeszczę .
nieznośnym ciężarem chwil,
trwają toksyczne myśli,
gumowo-plastikowe chwile,
opłacone ckliwym spojrzeniem,
odpowiedizanle za nagość uczuć,
niezaprzeczalnie .
minuta trwa wystarczająco za długo,
aby nie stracić połowy jej na cierpienie,
niechęć, niemoc, niepamięć,
w strachu zaszczuta odwaga i moc,
pozwól mi zasnąć bez bólu, pasjo,
pozwól mi umrzeć dziś wieczór . . .