racja-to skorka z niezupełnie dojrzałej pomaranczy.
to, co zresztą już dawno napisałam w tym tworze wierszopodobnym, jest troche bardziej złozone, niz mogłoby sie wydawać.a nade wszystko niezwykle osobiste.Owszem-to jest krzyk.Ale nie do końca miałam na myśli przeszkadzające w życiu wady, czy niedoskonałości(zgadzam sie że wszystko, co idealne-jest nudne i bez charakteru), chodziło raczej o walkę z samą sobą... z chorobą, która sprawiala,ze koniuszkiem palca dotknęłam dna.w kontekście tego syfu pojmowałam troche inaczej, niż robią to zdrowo myślący ludzie.
chyba już, chociaż troche, zrozumiałam.
świeta prawda że wszytsko co sie złego przydarza, zawsze ma jakieś dobre skutki. choćby to , ze sie czegoś czlowieczek nauczy;)
dzieki i pozdr:))