Tadeuszowi R., który ocalał
od Rafała W. co zniknąć usiłuje
Mam dwadzieścia lat
Upadłem
Gnany w drodze na manowce cudne
gdzie moja zimna przyjaciółka muska rzęsą
moje zmęczone człónki
Przygniótł mnie głaz z otchłani dławiacej
pustką
Pustką która przecież umie być ciszą
"Nie pisz listów do siebie
kto widział pisac listy do umarłych..."
Mój testament spłonął na nieboskłonie
Słońce nie drgnęło
Nie ma nauczycieli i mistrzów