Ona
Hej czułości jedyna, kwiatuszku istnienia
brak mi tak bardzo Twego ukojenia,
rozpacz łechce duszy czeluści i pożądaną nadzieję,
miłości rozpad zakochanych duszyczek dnieje.
Brak mi ostoi serduszka Twego w blasku,
myśli niebiańskich i przemówień przeszłości.
Nie chcę już martwego poklasku
w obliczu nieczułych aluzji rzeczywistości.
Płacze w kwiecie wieku i czucia okiełznania,
egzaltacji upadku i nicości wzbrania.
Pożera granice nikłego niebytu,
miłość upadła, przeszłość zachwytu.
No, otwórz się, ty mego życia kpino;
jedyny wierszyku niebiańskiej poezji.
Wlej w mego serca życia wino
i zapuść w mym sercu korzenie herezji.
Milczysz w zakochania ferworze,
a ja opisuję Twej aury nieziemskie zorze;
wzniesiony jaźnią Twego wymiaru.
Ach tchnij we mnie Twego czaru,
choć kropelkę na popękane usta,
niech ta głębia ożyje, a w niej twego bytu rozpusta.
Zamknięta, czyli przytłacza nas milczenie,
w dumnej skromności duszyczki lico blaknie,
ognika aura pieści me martwe skronie,
dotyka ciało łza, a duszę wyzwolenie.
Innej egzystencji ma dusza łaknie,
w innym jestestwie zanurza swe dłonie.
TAS