tej nocy
będę kogutem czerwonym
pióropuszem swych marzeń przepełnionym
poszybuję
nad domem z różowej cegły
gdzie mąż bije wciąż żonę
przekonaną o swoich winach
dalej minę pola bezkresne
i polany i łąki
obsiewane pracą i potem
i póki mnie nie zabiją
czerwonych piór nie pozbawią
nie zabiorą wiatru
chcę tak trwać
ponad złem zataczać kręgi
stopić myśli nienawistne
umrzeć na czerwono