Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

w.iwo

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez w.iwo

  1. "Kilka tygodni Klinikiklimat działa" gdzieś już przy czytaniu wyrzucam ukratkiem ale reszta dobra,... no dobra... dość często podobnie się czuję... i dlatego... a zastanawia mnie ten duch złośliwy przy drzwiach frontowych... intryguje :o) pozdrawiam ciepło
  2. w obliczu czasów współczesnych zdawałoby się poprawniejsze politycznie "sd"... ;o)) ale całkiem poważnie... podoba mi się że kloszard nie jest u Ciebie żadną fascynacją, ani egzotyką często nieuzasadnioną w wielu wierszach... podoba mi się że uśmiechnęłam się przy lirycznym podmiocie, a potem skrzywiłam gdy zapachniało uryną... pewnie bym jeszcze posiedziała przymykając nozdrza i słuchała opowieści o wielkich rzeczach, ale jakiś wyjątkowo asertywny młodzian o grobowym spojrzeniu przegonił nachalnego filozofa :o) pozdrawiam ciepło
  3. jakoś mi się wierzyć nie chce, że mnie nie pobili, nie usiekli i rozważam w tym jakiś podstęp ;o) jest we mnie trzy osoby (jesli licząc tę, tą chwilę i to pięterko schizofrenii) i prawdę mówiąc gubię się sama w szukaniu siebie samej po rozstajach różnych... WIELKIE dziękuję dla wszystkich co zechcieli rzucić okiem na mozaikę ze słów :o) pozdrawiam ciepło
  4. Panie Stefanie, wygląda na to że kobieta jest nieodłączną częścią Pana życia... ba, i to jaka kobieta... podziwiam i lubuję się w tych Pana wierszach, bo prawdziwe mi są :o) nie znajduję tu nic z zabiegów sztucznych współczesnego świata, jedynie czerstwe życie pachnące chlebem i pierzyną na słońcu :o) pozdrawiam ciepło...
  5. a dyć to przewrotne Panisko, co ukłony czyni, mami i ucieka, białke zostawiwszy w lesie ;o)) pozdrawiam ciepło
  6. czy z upływem czasu zmarszczek jest więcej ? bardzo przemawia do mnie ten obraz... pozdrawiam ciepło... w.iwo
  7. jakiś obraz, tęsknota do której szukałam kiedyś słów, żeby w ramy włożyć... zwykle jest tak, że przypadek kieruje i ulotna chwila, jakieś zawirowanie uczuć - który z wierszy umieścić wygodnie na stronie... otulić i zostawić ze słabościami schowanymi głęboko... pozdrawiam ciepło... i jak zwykle o biczowanie poproszę :o)
  8. jej piersi pachniały jabłkiem długo grzanym w ręce włosy dzikimi ziołami zamykam się w dzieciństwie by ukraść jeszcze raz tamten pocałunek stara brzęcząca pszczołami stodoła zjeżdżalnia z siana zakurzone słońce przez szpary w deskach sęki tańczące na klepisku wszystko to jak oprawa obrazu do jej drobnych stóp pokaleczonych kotem oczy przymykam najlepsze czuję myśli lato przetykane gnojówką przy stajni dumą koguta echem kukułki zapachem słodkich obierek kartofli czeka na mnie z pajdą chleba i masłem w garnuszku przykrywam osełkę myślą jak liściem uciekła wtula się w babcię spod strzechy wyszła siwym gołębiem tańczy z kwiatami na chustce przyszłość uśmiecha się ciepło wskazuje palcem słomki na dachu mydło tęczowe kroi na bańki odrzucam słowa jak kamień daleko czy wystarczy jeden kwiat by opisać łąkę
  9. no tak... daj tu klawiaturę blondynce... to klawisze wydłubie.... dziękuję NIe(dlaczego)wierny Tomaszu :o)
  10. bosko Pan p...iszesz ;o))) Panie Rewiński.... jak zwykle garść ciepła w niewielu słowach... i samo życie, bez przekłamań, rumiane lekko rubaszne... pozdrawiam ciepło...
  11. o biczownie proszę ;o) pozdrawiam ciepło...
  12. boję się czasowników w przechyleniu klepsydry chwili była i jest wzdrygam się na odgłos piasku szeptu w szklance w powietrzu zarysów szukam dotyku ramion na pokuszenie odwiedzin jakby pożegnań mało nagłe załamanie przy konfiturze dotyka mnie myśl fala przy oczach wznosi gwałtownie przełknięcie wyciszenie dalej sałatka jarzynowa kondolencje rodziny
  13. Witam Panie Jacku... po latach bo i ich minęło trochę... czy uwierzy Pan, że dziś mija 21 lat od momentu gdy przeczytałam "dziedzictwo kataryniarza"... znalazłam ja dziś mały zmiętoszony upływem czasu zeszycik z 1986 roku i wróciły wspomnienia o poecie z brodą, który chodzi po wypukłych od księżyca ;o) kamieniach krakowskich... beret na głowie i czupryna, i dużo, dużo myśli zmierzwionych... Mam nadzieję, że nie pogniewa się Pan za to zadumanie na przepływem czasu... och, naszukał się Pan słów wtedy odpowiednich jak tu delikatnie mnie obsztorcować za niecenzuralne słowa w wierszach niepierwszych i nieporęcznych, za co Panu bardzo dziękuję... :o) Jak się wraca do książki w poszukiwaniu odmiennego wizerunku świata, tak też i ja wróciłam do listu dawnego, oraz wierszy z 1983 roku... Muszę przyznać że mimo iż wtedy dumnie nosiłam głowę to większości wierszy ni ch... nie rozumiałam... Przybyło mi lat i doświadczeń, przybyło i cierpliwości do dłuższych tekstów ;o) ... czytam z przyjemnością Pana poezję... mimo upływu lat, pozostał Pan sobą... więcej tu w słowach cichej cierpliwości i niemal malarskie rozbieranie krajobrazu, bardzo mi bliskie... nad moim ogrodem chyba te same ptaki kołyszą niebem... "pod jaszczurami" myślałam że wszyscy prawdziwi poeci noszą brody i berety, hihi, no tak, życie płata różne psikusy, nawet z beretami... znów się czuję onieśmielona ;o) i nieporadna... pozdrawiam ciepło z przeszłości....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...