Jest jeszcze ciemno
Już tramwaje dzwonią o szyny,
a na samej górze
Jeszcze gwiazda Wenus
Już za kilka minut
ujawnią się szczegóły
Gładkie abstrakcje nocy,
Się wyziarnią
Ruda lisinko lub o
piernikowych włosach
W zielonym szaliku,
a latem sandałkach
Kiedy czytałem Manna
Byłaś Klaudią
Teraz pożyczam od Ciebie
Ołówki
i czekam
Na muśnięcie Twojego
Ogonka
Kiedy się uśmiechasz, iskrzysz
Nie zauważasz mnie,
Ja...
Moja doskonale czarna dusza
Doskonale pochłania
Światłość wiekuistą
I zamienia ją w ciepło
W okolicy żołądka
Idee platońskie wabione
W jej matnię
Stroszą swe błękitne żyłki
Ze strachu
Ze strachu
Przed pożarciem
Za sprawą Boga
Boga kotletów i bulionów
Staną się posiłkiem
Dla heideggerowskich
Sióstr
2007-01-11
Szczęk i cisza
Każde pojęcie pisze się
Natężeniem odczuwanego Bólu
Szalone torsje
zakreślają granice
Pojęć
Jak definicje
Jedyną Prawdą-
Ból w kolanie
Olśnieniem-
Udar
Moja pretensjonalna
Doskonale Czarna Dusza
Doskonale pochłania
Światłość Wiekuistą
Po to tylko
By przemienić Ją
w ciepło w okolicy
Żołądka
Zwabione w Matnię
Platońskie Idee
Stroszą swe różowe
Żyłki
Ze strachu
Tłumaczenie Ich
Na język Bólu
(w końcu tak prymitywny
i nadekspresyjny)
Męczy
Ciepła herbata
Już na stoliku
Popiję nią drażetki
Chlorpromazyny
To pomaga?
Tak Tak
Definicje stracą swoją
Wyrazistość
To konieczne
(spokojnym ruchem głowy
Mnie przekonuje
i patrzy
z troską)