Zawsze, gdy
jestem tam,
wychodzę
pretekst... spacer
A ja
zachwycam się substancją
niestabilną
marzeń stu
Dotarłem tam daleko
aż do przedmieść
z samego centrum
Pójdę spać
z dumą na ramieniu
Od drugiego
Troche czasu
wytraciło się
Choć złapać ten moment
Było trudno
zawsze coś
na drodze
i choć ciemno
i choć pole widzenia
nie takie
ja ciągle
ja walczę