W samotności, pogrążony myślami
Udając,
szczęśliwego, maskuje się uśmiechami
Pod maską jednak kryje się ONA
Nie czuła Samotność
Latami,
smutek doskonale skryty
Jak broń groźnego bandyty
W sercu smutek i udręka
A na zewnątrz, twarz od uśmiechów pęka
Cóż z uśmiechów szczęścia pozoru
Gdy dusza cierpi,
od ataków złego humoru
Pozorami żyć nauczony doskonale
Ciosam,
mą dusze wytrwale
Dnia pewnego, gdy nocy ciemności nastała
Świadomości umysłu,
iskierka mój rozum oświetlała
Po kilku dniach, samotnej depresji katami
Olśniony,
ja i mój umysł za życia kratami
Maska uśmiechu,
dla pozoru smutku ukrycia
Stała się zamknięta klatką, nie do rozbicia
Świadomy już swojego ducha zniewolenie
Zrozumiałem,
smutek miłości oznaka pragnienie
Miłość jednak nie jest mi obca
Kocham,
uczuciem gorętszym od słońca
Miłością jestem zabrany
Pierwszą, prawdziwie niewinną obdarowany
Smutek,
w sercu się kumuluje
I zrozumiałem, dlaczego maski szczęścia kreuje
Nie wystarczy dla mej duszy, kochać żarem
Miłości,
odwzajemnienie jest życiodajnym darem
Smutek i samotność, mój duch krzyczy
W platonicznej miłości, długo kotwiczy
W nocnych ciemnościach me serce krzyczy przeraźliwie
Nie kocha,
nikt mnie prawdziwie
Samotność,
mą ogarnia dusze
A w sercu czuje uczuć susze
Zamknięty,
w klatce szczęścia pozorów utkwiłem
Myślałem ja głupi, że Ty to szczęście które złowiłem
Brutalny los,
życia zakrętem
Okazał się być, doskonałym chachmentem
Życia,
kolejną lekcje dostałem
Miłością tylko ja, JĄ obdarowywałem
Jutro,
znowu rano wstanę
Na Twarzy duszy smutek zastanę
Teraz spróbuj
TY kochanie
Może twego serca puls, to dla mnie stukanie