Maju z Placa Real.
-
Postów
18 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Maju z Placa Real.
-
-
Otwórz umysł. Zamknij prawe ucho.
Lewą nogę pod kątem 103 stopni.
Głęboki oddech.Podskocz. Stój.
Cokolwiek zrobisz to bedzie coś
czego zrobić nie wolno. Nie można.
Można leżeć - nie oddychać.
Popychać się brakiem światła
zgniłą nadzieją. Końcem świata.
Odchodzisz, bo tak najłatwiej.0 -
nie musisz pukać
nie przychodź wcale
to nie jest tak, że
ktoś tu na ciebie
czeka czy tęskni.
obłoczek jako
różowa mantra
wypowiedzianych
i spełnionych snów
odpływający.
kimkolwiek jesteś
zobacz sam, że nie
pasujesz wcale
do miejsca, w którym
tylko on i ja.
nie potrzebujemy
waszej podłości
brzydkich nawyków
nie do przyjęcia
nic od was nie chcemy.
bez żadnych poruszeń
nie dziękuj, odejdź
zanim lecąc w dół
słyszeć będziesz tylko:
zejdź z mojego obłoczka!0 -
dzień dobry. już nie pukam, przychodzę
tylko zniknąć w twoim pocałunku,
zapomnieć, że wszystko co przed nami
to wielka kula zagrożenia.
zobacz kochany jak się odbijam,
jak łapiesz mnie pewnie w swoje ramiona.
zakochana w każdym twoim oddechu
wychodzę, nie mówiąc. do widzenia.0 -
Przesączam czas nie tylko gdy czekam
na kolejny raz kolejny krzyk zapomnienia
blednąc po cichu w cudzych ramionach
od mdłości wyrzutów sumienia gdy spojrzysz do
kosza i wybaczysz kolejny raz.
Bezmyślne opadanie gdy tak mi
brak o zapachu orzeszków ziemnych miłości
zza twego ucha słów których wcale
wypowiadać nie musisz bo dobrze wiem ile
tracę gdy odchodzę w drugą stronę.0 -
Po wschodzie słońca nad rzeką, która budzi
w was tyle zachwytu opada leniwie
szaroniebieska mgła to tyle radości.
Przecinam to szybko z prędkością nie - światła
czerwonym promykiem wolności nie myślę
o chwilach bez Ciebie zbyt wolno płynących.
Z nogawką w skarpetce koloru miłości
potrafię tak szybko raz lewą raz prawą
odbijać się stopą biegnącą do Ciebie.0 -
Po wschodzie słońca nad rzeką, która budzi
w was tyle zachwytu opada leniwie
szaroniebieska mgła to tyle radości.
Przecinam to szybko z prędkością nie - światła
czerwonym promykiem wolności nie myślę
o chwilach bez Ciebie zbyt wolno płynących.
Z nogawką w skarpetce koloru miłości
potrafię tak szybko raz lewą raz prawą
odbijać się stopą biegnącą do Ciebie.0 -
Powiało mi trochę po głowie
gałęzie pod nogi złamane
opadam częściej niż powinnam
bardziej się postarać pamiętać
że tak łatwo jest powiedzieć nie.
Jeszcze daleko do mądrości
której ode mnie oczekujesz
może to nie wszystko co mogę
ci dać pewnie zbyt mało byś mógł
nie krzyczeć już więcej tak niemo.
Któregoś dnia przypomnisz sobie
że nie uciekłam znów rzucić tam
talerzem bo nadto wolę ten
krzyk co kartkę na drzwiach przyprawia
o rumieniec naszej rozkoszy.0 -
Generalnie to chodzi o to, że to takie
proste i oczywiste, a Ty to dobrze wiesz
i nie muszę Ci mówić, że:
budzić się i zasypiać w twoich
ramionach, łokieć w głowie,
kochanie na śniadanie, bez
Ciebie to już nie ma mnie,
Twoje usta i dłonie, i już
niczego się nie boję, ciepło,
które wciąż Ci zabieram,
i cała reszta, ta która jest, i ta
która dopiero będzie - to wszystko
co sprawia, że jestem najszczęśliwsza
na świecie, więc powiem tylko:
kocham Cię.0 -
Jest czwarta nad ranem i kończy się luty
w tym mieście zbyt pustym by wierzyć, że czekasz
w pudełku zapałek i czujesz już wiosnę
te chwile radosne, gdy na plecy znów ci
wskoczę, na hula - hop do rana zaproszę.
Już ciepło na dworze i słońce marcowe
zachodzi leniwie zamykam swe oczy
uszami bucha m..... to banalne słowo
co pcha mnie w twe ramiona wciąż na nowo.0 -
Zażywać nadużywać poważnie mam to w dupie
wychodzę na balkon celem: zadźgać gołębia
zróbmy rosół - potrawkę w rytmie ptasiej grypy
potem być może uda się komuś pożyczyć
ot tak dla zabawy trochę tej zarazy.
Wieczni hedoniści w walce o siebie i ich
dalekie marzenia niedoniespełnienia
uspokajający głos luisa mariano włącza impuls
zadzwoń, zadzwoń do niego
któregoś dnia bez niespodzianek, głośnych alarmów.
Ty i twoja armia, humanitarne zabijanie złego owada ze ściany
śmierci na targu piątkowym nie kupisz a zdarzenia nuetralne
zmieniają banalne nożyce co w blasku zapomnienia
kończą cichą walkę o dobry rogalik, parzącą herbatę,
którym przydarzyć się mogę już tylko ja. wszystkiego najgorszego.0 -
kolejny miesiąc
ciszy zapomnienia
nie zmienia
nic a nic.
drżę kiedy słyszę, że
już do mnie
nie dzwonisz
i nadal szukam
twojej twarzy
w każdej, którą
widzę i w tej,
której zobaczyć
nie mogę
bez Ciebie żyć.0 -
ujęcie pierwsze: pustka
nie wie gdzie się kończy
tym bardziej gdzie zaczyna
nikt.
ujęcie drugie: śmiejesz się
bo myślisz, że to czarna rozpacz
iluzją pustki rozpacz niezatapialna
twój ból mojego sumienia.
ujecie trzecie: krzyczysz
bo teraz już wiesz
że to nie rozpacz nie pustka
a krew moja na twojej podłodze
i mój nóż w twojej dłoni
pachnie różowym powietrzem.
ostatnie ujęcie: umarłam
i teraz to ty będziesz się smażyć
w piekle.
hihi.0 -
Cytatczemu akurat na jedenascie? (opinie o wierszu podam gdy bede mogła sie odniesc do pewnie tej waznej metafory)
Pozdrawiam
Agata
dobre pytanie. bo, generalnie to jest taki myk, z tym 11. to nie jest dobra liczba..zawsze jak coś nie tak było, to to cholerne 11 pojawiało się w tle. i liczba owa została tu umieszczona na zasadzie takiego błysku zapomnienia.walczę z tym.
pzdr.0 -
na jedenaście części rozbite lustro
to jedenaście wyrzutów sumienia
wybaczam sobie
jestem początkiem
środkiem
szczęśliwym zakończeniem
kawałek po kawałku
zlepiam w całość
daję nowe istnienie.0 -
wszechświat -
nie ogarniam.
tylko jeden taki punkt
widzę wciąż
biegnę tam
wzdłuż czy wszerz
nie wszystko jeszcze wiem
czasem czuje cień
zupy krewetkowej
czarnych oczu blask
i opadam
gdy moja głupota
w górę się unosi
po łóżku skacze
i już
to takie proste
parówki bez folii
do przodu się cofam
i teraz już wiem
że bez ciebie
to raczej nie ma mnie.0 -
niesamowite
pijaństwo jak rzadko.
nie mieszać nigdy więcej
czerwonego wina z wódką
miłości prawdziwej
z zauroczeniem
seksu z uwielbieniem.
nie zdradzać
bo uszy czerwone
bo twarz cała płonie.
na spokojnie sumienie
za późno
a skazana na potępienie
i tak już niczego nie zmienię
więc nadal nieprzerwanie
i wódka
i wino
pachnące bananową winą
w cudzej pościeli
nawet nie z ikei.
wybaczysz mi znów?0 -
obudziłam się
nadal żyję.
na lewo ściana
na prawo stół
po wódce butelki
co za gnój.
na wprost stoi ktoś
i znowu nie ty.
sumienie krzyczy
czerwonym światłem
bije na alarm
serce tak szybko
ty dziwko!
tylko zdradzić
- to wszystko.0
sic!
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
któregoś dnia po
kolejnym upadku
moich nie - lekkich
obyczajów podniosłam
się o własnych siłach
depcząc butelki po
cichych wybuchach
tłumionych emocji
i odeszlam od TAM.
teraz TU unoszę się
na obłoczku nowego
życia w ciepłych
ramionach miłości
bez winy, złości i zdrady.