[ po przeczytaniu spalić ]
Thomasowi Pynchonowi
Jasny blask na południowo-wschodnim horyzoncie
Gdzieś nad Holandią, może nad Hagą
Na błękitnym niebie jasna linia kondensacyjnej smugi
Znak, że Archanioł Michał (?) dobył swój miecz
model A-4 – dzieło germańskich mistyków
Rakieta wchodzi na właściwą trajektorię
i niknie gdzieś w chmurach, tworząc złowrogi łuk )
niepokojąco podobny do krótkiej linii życia
na mojej drżącej dłoni, która teraz w bezwarunkowym odruchu
spoczęła na kaburze pistoletu.
Jessica z Terytorialnej Służby Pomocniczej
(numer legitymacji 00000000000000007)
w błogiej nieświadomości kontynuuje swoje (be)zbożne dzieło,
wykonując ruchy z hydrauliczną niemal regularnością
Lada moment będę szczytował!
Tymczasem rakieta kulminuje
na szczycie trajektorii i zaczyna opadać
prosto w nieodgadniony punkt G molocha
Ciągnie za sobą upiorne wycie jak ogon komety
(to ponura muzyka trąb jerychońskich dobiega ze Wschodu)
Koło Fortuny zaczyna zwalniać
Strzałka trzepocze na
wielobarwnych losach
Krupier o apokaliptycznym
uśmieszku przestępuje z nogi
na nogę
Babilon zastygł w grzechu
?!
Bęc! A jednak ktoś inny
uczuł kosmiczne ukłucie
Teraz już wiem, że św. Jan
to stary nudziarz i zrzęda
(Jessica spokojnie się ubiera)