Noszę ją zamkniętą w sobie
jak w bursztynie
i czuję jak cierpi
wyrywając się na zewnątrz
cierpię razem z nią
Szukam wtedy ukojenia
w zapachu nieznanych mi włosów
w pieszczocie niespotkanego policzka
w wyrazie oczu które mnie nie dostrzegły
Pocieszam się
obejmując ojcowskim ramieniem
kłopoty dorastającego syna
tuląc do piersi i całując
uśmiech ukochanej córeczki
mimo wszystko
szczęśliwa z nas rodzina!
Tylko ja czasem cierpię
gdy przypominam sobie
że miłość zamknięta w bursztynie
może przetrwać wieczność
Dostałem je
zupełnie gratis
razem z miłością
różowe okulary...
Zauroczony Tobą
założyłem je bez wahania
i świat też stał się piękny
A Ty ciągle byłaś
bez wad
idealna
różowa
a ja byłem beztroski...
Nie dostrzegałem
jak mocno zrosły się ze mną
jak bardzo mnie okłamywały
póki ich nie strąciłaś
Spadły mi z oczu
wyrywając ze mnie sens
i nadzieję przyszłości
kalecząc ufne spojrzenie
prawda napłynęła bólem...
Noszę ją zamkniętą w sobie
jak w bursztynie
i czuję jak cierpi
wyrywając się na zewnątrz
cierpię razem z nią
Szukam wtedy ukojenia
w zapachu nieznanych mi włosów
w pieszczocie niespotkanego policzka
w wyrazie oczu które mnie nie dostrzegły
Pocieszam się
obejmując ojcowskim ramieniem
kłopoty dorastającego syna
tuląc do piersi i całując
uśmiech ukochanej córeczki
mimo wszystko
szczęśliwa z nas rodzina!
Tylko ja czasem cierpię
gdy przypominam sobie
że miłość zamknięta w bursztynie
może przetrwać wieczność