w białoczarnej ostrości wariata
łatwości osadów
i wydawania na nas wyroków
samych skazujących
oświadczam – zdrowa na umyśle i ciele
że to słoń zadeptuje mnie
nie ja słonia
że tlen się sam wpycha na chama
a ja go nie chcę – zachłannie nie chcę
no i tego kochania
też się nie proszę
mam, co moje
rozmydlone w dłoni moje tu i teraz
wgniatam się i wtłaczam w rytmy podmiejskie
zawieram znajomości – ciągle te same ...
świat z pewnością oszukuje mnie – oświadczam, że ja ze światem nie mam nic wspólnego
schowam się w fasolce na słodko
i będę ćwiczyć dykcję
pragnę choć kąska półsłówka
twardowskiego
o biedronce
i żeby mi dali święty spokój