Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

rutyna

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez rutyna

  1. Stali przy sobie w bezruchu. Skąpani w ukradkowych spojrzeniach. Ona nieśmiała. On zawstydzony. Milczeli, każdym gestem wypowiadając słowa. Dla ludzi nie byli ważni. Cienie- tak ich określano. Nikt nie wiedział, skąd sie biorą i dlaczego nie mogą zniknąć, kiedy pada na nas światło. Niektórzy wierzyli, że to dusze ludzi, ich prawdziwe postaci. Inni zaś, że to demony, od których nie można się odpędzić. Nikt nie odkrył prawdy. Nikt jej nie znał i nadal jest ona dla nas tajemnicą. Zjawy- tak określały je dzieci, próbując schować się przed nimi. Całkiem nieświadome swojego odkrycia. Były to ukryte lęki i miłości dawno zapomniane. Kiedy ludzie się rozstają. Kiedy kończą się związki, przyjaźnie i miłości, każdy egoistycznie myśli tylko o swoim bólu. Żal mu straconych chwil, oddanej czułości i ciepła. Nikt nie wie, że nie tylko my przyzwyczajamy się do obecności drugiej osoby. Do jej ciała, którego zdolni jesteśmy poznać każdą część. Dotyku, za który potrafimy oddać marzenia i zapachu, niestety tak ulotnego. Kto by się spodziewał, że tańczące na ścianie cienie; kochają, myślą, czują. Chłopiec i dziewczyna. Poznali się przypadkiem podczas wspólnego wyjścia z przyjaciółmi. Był wieczór. Liście delikatnie szeleściły na wietrze, nadając nocy spokoj i równowagę. Usiedli blisko, swobodnie zaczynając rozmowę. Byli sobą zachwyceni. Nastał dzień, a oni nie chcieli się rozstawać. Kiedy wracali do domu, cała przyroda szeptała o nowo kwitnącym uczuciu. Śpiewy ptaków, dzielących się radosną nowiną, słyszano wiele godzin po pożegnaniu dwójki już nie obcych sobie ludzi. Nie wiedzieli, że nie tylko oni tej nocy ulegli czarowi. Ich Cienie, smakując swojej obecności, zapragnęły być jednością. Spotkali się jeszcze tego samego dnia. Słońce górowało na niebie, oślepiając spacerujących ludzi. Im jednak nie przeszkadzało. Zapatrzeni w przestrzeń, szli- jedno obok drugiego- wzajemnie podziwiając świat. Mijały dni, a oni żadnego nie spędzili osobno. Byli jednym ciałem, osobą, myślą. Kiedy chmury zakryły błękit nieba, a krople deszczu spadły kolejno na ziemię, schowali się pod wierzbą. Wtedy po raz pierwszy ich usta złączyły się w pocałunku. Gdy widziano ich razem świat nabierał barw, których nikt wcześniej nie był świadkiem. Ludzie zastanawiali się tylko, dlaczego ta dwójka posiada jeden cień. Wiecznie złączony, jakby w objęciu. Nikt nie znał odpowiedzi. Mówiono, że dobrze im to wróży na przyszłość, ale tak naprawdę nikt w to nie wierzył. Cienie pokochały się. Obdarowały siebie nawzajem czystą i niewinną miłością, o której rzadko ktoś ma pojęcie. Były jak dwie połówki brakującego owocu. Bratnie dusze i umysły. Pewnego dnia, gdy na niebie można było ujrzeć wszystkie możliwe kolory piękna, o zachodzie słońca, spotkali się znów. Oboje, zepchnięci w przepaść, zapomnieli o uczuciu, tak namiętnym i prawdziwym, które łączyło ich kiedyś. To było ich ostatnie spotkanie. Ostatnie słowa. Ostatnia kłótnia. Rozstali się. Cienie rzucone jak marionetki na scenę wielkiego teatru, nie mogły powstrzymać granej sztuki. Musiały odejść bez słów pożegnania. Nocą, drzewa, ptaki i wszystkie żyjące stworzenia pogrążyły się w płaczu. Nastała jesień, a po niej zima. Świat zapadł w sen. Szepty drzew umilkły, śpiew ptaków zamarł. Wszystko odeszło. Gdy nadchodzi wiosna, gdy rodzi się nowe uczucie cała przyroda wspomina parę zakochanych o wspólnym cieniu. Kiedyś jednak stara wierzba dowiedziała się o dalszym ciągu tej historii. W mężczyźnie, który często chowa się pod jej gałęziami poznała chłopca. Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, kiedy ujrzała brak jego Cienia..
  2. Mój nick nie jest opisem mojej pracy- jeśli tak wogóle można nazwać próbę przelania myśli na papier.
  3. Dzięki za szczere rady. Postram się popracować, choć to i tak rzecz indywidualna. Czemu nick Cię zmylił?
  4. a dział 'dla początkujących' coś Ci mówi?
  5. Wszystko jest niezapisaną, białą kartką, na której moje słowa tracą znaczenie. Są niczym- stekiem bzdurnych myśli, zaśmiecających głowę. Co teraz?- szepcze dusza. Mogę tylko milczeć, bo słowa w ustach tracą wartość- są mną, Tobą- a my niczym bez miłości. Bez tej, na której opieram swoje jestestwo. Moje oczy zwrócone ku niebu proszą, błagają o wyjaśnienie. Moje uszy w odpowiedzi słyszą tylko szelest liści, podmuch wiatru. Moje usta krzyczą przeraźliwą ciszą, dopytując się 'dlaczego'? A ja stoję. Z bezwładnie opuszczonymi ramionami. Moknę na deszczu emocji, spoglądając na szarą kałużę pełną marzeń.
  6. Opowiedz mi bajkę O nim i o niej, trzymających się wspólnie za ręce, Złączonych, wstydliwym dotykiem, Idących jedną z ulic miasta z lekkim dreszczem emocji. Opowiedz mi bajkę o dwójce zakochanych wpatrzonych w siebie, oczami naiwności. Obdarzonych czułymi ustami, nieprzestającymi kłamać, Myślami, będącymi tylko złudzeniem. Opowiedz mi bajkę o zjawach, które szybko znikają
  7. Zawisła na gałęzi Jestem jabłkiem, czerwieniejącym powoli Dojrzewam do bolesnego upadku, aby przeturlać się przez morze zieleni i trafić do Twojej dłoni. Oczyszczona, ukradkiem wkradnę się w Twoje usta kusząc smakiem. Nadgryziona, stanę się częścią Ciebie a Ty moim sensem, przyczyną, dla której upadłam.
  8. ....w jednym ruchu upadła i objęła krzyż. Wariatka! Szalona!- wołali ludzie, patrząc w jej obłąkane oczy. Przelękła się. Ruszyła żwawo w stronę wyjścia. Złapano ją i związano. Krzyki mieszkańców były przeraźliwe, na tyle głośne, że dziewczyna nie mogła opanować strachu, na tyle ciche, aby nikt z poza kościoła nie słyszał. Wynieśli ją na zewnątrz. Szarpała sie nadaremnie, charatając sobie dłonie. Rozpalono stos, przywiązując ją do pala. Podpalono. Zginęła. Mały chłopczyk, widzący całe zdarzenie zapytał z przerażeniem w sercu matki- Czym jest normalność, skoro uznano ją za wariatkę? - Tym, co uznaje większość ludzi za normę. Zapamiętaj to synku...- odparła ze smutkiem w oczach, własnie straciła córkę.
  9. Iskry delikatnie budzą się do życia sycząc powoli, nie pozwalają o sobie zapomnieć Czerwienieją, rzucając się nagle na ciało zostawiając pasmo blizn. Wybuch jednego płomienia ogarnia całość, obezwładnia, paląc wszystko wokół. Tylko on jest ważny, Tylko jego światło oślepia dając kres ciemności. Już nie zdolny do ugaszenia Płonie, emanując pięknem. Bezradnie próbujemy go powstrzymać Marnując cenny czas ocieplenia, Ogrzania się jego objęciem. Nawet woda nie zdolna go ugasić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...