Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Grzegorz Łączyk

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Grzegorz Łączyk

  1. Zgadzam sie z poprzednim komentarzem - to nie igrzyska w Olimpi czy gdzie kolwiek indziej - jesłi ktos chce z was być "Kubicą" tego portalu - to nech go zmieni na bardziej przyziemny.
  2. „Dwa Teatry” Blask – sonet umarłych oczu, marzenie co jak w sobie rodząc się i ginąc ma tylko jedno istnienie, tylko jedno ? ...... czy jeszcze odbicie, czy tylko ma jedną scenę samo w sobie – życie? A oto czas, czas co w pierwotność bogactwem zdobiony w jednej jej tylko rozkoszy czystością gry szalony, i której tylko samym trwaniem syty w szklanym gniewie, pieśnią w sobie - duchem w niebie. I tak by się tym upajał i do błogiej czerni bawił, sobą się wypełniał, sobą sycił, sobą bólem trawił... tylko ten blask, co głębią narastania nęka, bólem dręczącym w rozkoszy niepokoju - pęka. A oto karma, karma co niebem rzucona pod nogi żebraczo ziemskie, oddechem niesiona, jak z kamienia co wyciska łzy anielskie w samym serca ogromie czczona, czczona a nie pojęta, uwielbieniem – przeklęta. I wybuchła świątynią, jeszcze taką obcą, nie dotkniętą co się rodząc duchem , jakąś boską niewidzialną ręką unosi co prawdziwe, co jeszcze ubrane w pragnienia... i jest, i jeszcze się grzechem oddaje w objęcia samooczyszczenia. A oto wieczność, co się ziemią, niebem w Tobie rodzi klawiaturom dni, wieczność co się nieistnieniem w życiu tylko mgłami śni, wlewa jasność w dzbany ducha, jasność żarem ogarniętą, w Tobie ogniem - w Tobie świętą. I harmonią między blaskiem, karmą i wiecznością, trwaniem, w niepamięci tak jeszcze będę mową, sceną i słuchaniem. Sceną, co przez ubóstwo w zmyśle ociemniały jak cudu ogarnięty mową, tak jeszcze pierworodem grzeszny, tak jeszcze z drogą nie gotową, ciemnością jak ust szelestem, dniem okrzykiem będąc - jestem ! I słowem urodzony jak stworzyciel rozkoszy skąpanych grzechem będę syty mową, będę syty sceną śmierci i śmierci oddechem. Dotykiem, takim jeszcze ciepłym, co pieści rozbrzmiałe tchnienia oczom rodzi się dwóch światów graniem, teatr - co się życiem zmienia i martwym kolosem z martwej ziemi w dwa się oddechy odmieni. Tylko żal co zmysłom odbiera pragnienia krótkich scen śmiałości co młodym myślom tylko młode karmią zmysły namiętności. Oczom, takim ślepym niewinności biegiem co gonią ciemności wnętrze, urodzonym bólem i za ból z modlitwą staje, zmarłym bożkom ginę aby żyć w podzięce trwaniem, co nowym niepojętym światom daje boskie poddanie - co czynem zostanie. G.Ł.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...