Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dzuzka86

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez dzuzka86

  1. To mi się podoba, wystarczy szczypta kultury i robi się miło. zgadzam się z tym, że teksty nie powinny trafiać na forum na gorąco, zaraz po ich powstaniu. ale nie oszukujmy się prawdziwy poeta znający się na rzeczy potrafi w mgnieniu oka stworzyć coś fenomenalnego. muszę przyznać że ja do nich nie należę, bo opublikowałam na forum część mojej "książki" po około czterech latach jej powstawania, a i tak rozwaliliście ją bez hamulców. zdaje sobie sprawę z tego, że pewnie macie rację! mam radę, jeśli ktoś nie chce być rozjechany na starcie niech popracuje solidniej nad swoimi na pewno dobrymi dziełami. już nie pamiętam o tym ostrym tonie Don Cornellos!! pozdrawiam wszystkich.
  2. Ciekawa jestem czy ktoś na tym forum wie co to jest wolność słowa, myśli, wypowiedzi? Każdy z nas ma własne poglądy i powinno się z nim liczyć, a nie od razu rozwalać je taranem. Tacy mądrzy ludzie wydawać by się mogło, a estetyka waszych wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia. Jednak mimo wszystko jesteście pomocni dla innych. Co do wcześniejszego zagadnięcia w stronę mojej osoby to nie przyjmuje uczniów. Najlepszym nauczycielem jest samo życie!! Wszyscy mamy własne bagaże doświadczeń, które wpływają na nasze myśli i rozumienie świata. Wystarczy pożyć troszkę i zwracać uwagę na wszystkie aspekty kroczenia po ziemi. Przeżywamy różne sytuacje i to dlatego mamy odmienne odczucia i sądy. Pozdrawiam wszystkich i tych mile piszących i tych mniej miłych.
  3. Przyznam, że w całości zrozumiałam treść przekazaną w tejże miniaturce. Nie wiem czego tu można było się nie domyślić. Co do trafności tych słów - są prawdziwe i jakby nie patrzył smutne.
  4. jak zwykle szczerość przez was przemawia. i właśnie za to dziękuję mili przyjaciele. nie wiecie jak bardzo pomagają mi wasze opinie. do tych którzy już zniechęcili się - macie prawo, ale nie ma wiele utworów które od pierwszego zdania zaciekawiają. ja jestem na początku mojej przygody z pisaniem i pewnie na nim pozostanę. pozdrawiam wszystkich i ściskam.
  5. i co?? napiszcie co myślicie o tym. i czy chcecie przeczytać trzecią stronę. z góry dzięki i pozdrawiam tych którym uda się przebrnąć przez ten "poemat".
  6.  Jasne – strasznie cieszyłam się z tego co powiedziała Gaba. W domu powiedziałam wszystko. Ucieszyła się że będę uczyć się życia na własną rękę. Spakowałam się i pożegnałam z nią. Po 20:00 tak jak ustaliłyśmy przyjechała Gaba. Kiedy weszłam do jej mieszkanie to wpadłam w ogromny zachwyt. Było ono bardzo duże, ładne i przytulne. Tego dnia gadałyśmy bardzo długo, do późnej nocy. W końcu poszłyśmy spać bo jutrzejszy dzień będzie pełen wrażeń. To jutro mają zjawić się te gwiazdy. Zostałyśmy zwolnione z zajęć bo przygotowywałyśmy przyjęcie powitalne. Do 16:00 czas zleciał nam szybko i nareszcie zjawili się oni. Podjechali w czarnej limuzynie z przyciemnionymi szybami. Najpierw wysiedli ochroniarze, a potem... chłopaki: Paul, Ben, Mark, Christian. To był szok, nie spodziewał się nikt że to właśnie oni, faceci z „naszego” zespołu.  Gaba czy ja śnie – zapytałam.  Nie to nie sen bo ja to samo widzę. Patrz jaki Ben jest słodki.  A Paul jak zwykle się wydurnia. Widzimy ich na żywo wyobrażasz to sobie.  Nie, ale to prawda. Chodź już bo zajmą nam najlepsze miejsca – odparła Gaba. Strasznie szybko zleciał nam czas spędzony z nimi. Niestety byli tylko do 20:00. Po skończonych męczących wywiadach wybrali się na rozmowę z rektorem naszej uczelni. A my zostałyśmy posprzątać po tych wszystkich ludziach. Skończyliśmy po 21:00. Wyszłyśmy z budynku strasznie uradowane.  Super było no nie. Nie wiedziałam że to oni mają przyjechać.  Ja też nie, ale odlotowi byli.  Jasne, ale teraz trzeba zejść na ziemie i jechać do domu – odparłam wsiadając do auta i przekręcając kluczyk żeby zapalić jednak bez skutku.  Co za złom, jeszcze tego brakowało – mówiłam zdenerwowana.  Spoko nie denerwuj się tylko spróbuj jeszcze raz – ponowiłam próby z dziesięć razy i nic. Wyszłam z samochodu i kopiąc w koło krzyknęłam:  Cholerny grat, okropna maszyna. I jak my teraz wrócimy?  Nie martwmy się jakoś wrócimy – i w tej chwili ktoś za naszymi plecami zapytał:  Co odmówił posłuszeństwa? – Odwracając się oznajmiłam:  Niestety tak – i w tej chwili zorientowałam się kto to jest. Byli to faceci z zespołu. Kiedy ich zobaczyłam odpowiedziałam:  Upsss!  Coś się stało co znaczy to upsss?  Nic, nic tylko mnie poniosło trochę.  Wiem jak to czasami bywa z autami – odparł Paul, który zaraz zabrał się do naprawiania pojazdu. W między czasie toczyła się rozmowa:  Czy możemy wiedzieć jak macie na imię? – To pytanie zadał oczywiście Ben.  Justyna – odparłam.  Gaba – powiedziała moja towarzyszka.  A my mamy na imię... – Paul powiedział, ale szybko wtrąciłam się wymieniając ich imiona po kolei.  Hej, skąd wiecie? – Zapytał zdziwiony.  Znamy was bardzo, ale to bardzo dobrze – odezwała się w końcu Gaba.  Wy nas znacie, to super. Ale nie jesteście stąd, bo wasze imiona nie brzmią tutejszo. – Odparł Ben.  Tak jesteśmy z Polski z małej miejscowości ale jej na pewno nie znacie – wyjaśniłam.  Wiemy gdzie jest Polska, ale to tyle a i jeszcze znamy jej stolice Warszawa. Fajnie się gada tylko, że z waszym pojazdem jest już wszystko dobrze – pochwalił się Paul.  To świetnie, jak my wam się teraz odwdzięczymy? – Zapytałam.
  7. dzięki serdecznie za opinie, bardzo się przydają. tylko nie wiem czy publikować na forum drugą stronę. ale w końcu trzeba się nauczyć przyjmować krytykę "na klatę". pozdrawiam i proszę o więcej.
  8. To pierwsza strona z mojej książki. Napiszcie co o tym sądzicie będę bardzo wdzięczna. Czy po przeczytaniu tego urywku macie ochotę przeczytać kolejną stronę???
  9. Mam 21 lat, nazywam się Justyna i mieszkam w Polsce. Dzisiejszego dnia wyjeżdżam do Londynu uczyć się i pracować. Na początku mam zamiar mieszkać u ciotki, a jeśli dobrze pójdzie to wynajmę sobie jakieś własne mieszkanie. Jestem już spakowana i żegnam się z rodziną. Na lotnisko jadę z rodzicami i babcią. Na miejscu ma wyjść po mnie ciocia. Podróż minęła mi szybko, ponieważ zdrzemnęłam się trochę. Po wylądowaniu od razu spostrzegłam ciocię, która zapytała: - Jak minęła podróż?  -Bez problemu, tylko miałam nie ciekawe towarzystwo. Jakiś starszy pan, który ciągle zrzędził, że możemy się rozbić.  -Oj to naprawdę fajny koleś – odpowiedziała lekko się uśmiechając. W samochodzie rozmawiałyśmy o wielu sprawach. Będąc już w domu zjadłyśmy kolację i ciocia opowiedziała mi trochę o tej szkole. Jest to szkoła o dwóch profilach: biologiczno-chemicznym lub farmaceutycznym. Będąc jeszcze w Polsce zdecydowałam, że wybiorę farmację, choć wcześniej studiowałam już medycynę. Nazajutrz umówiłyśmy się, że po moich pierwszych dzisiejszych zajęciach pojedziemy zwiedzić miasto. Oczywiście razem pojechałyśmy pod uczelnie. Przed wyjściem ze samochodu ciocia pożyczyła mi powodzenia. Stanęłam przed budynkiem ogromnej uczelni, potem szukałam kilka chwil odpowiedniej sali. Odnotowałam swój pierwszy mały sukces, kiedy ją już znalazłam. Stało już tam kilkanaście osób. Stałam sobie na uboczu, gdy podeszła do mnie pewna dziewczyna i zapytała:  -Jesteś nowa prawda?  -Tak jestem z Polski, dostałam tu stypendium naukowe. A ty?  -Mam na imię Gaba i też jestem z Polski, co za zbieg okoliczności. I wygląda na to, że jesteśmy w tej samej grupie.  -To świetnie. Ja mam na imię Justyna – powiedziałam.  -Czekaj, czekaj czy ja cię gdzieś nie widziałam. Znam twoją twarz. Czy ty nie przebywałaś swego czasu na stronach internetowych pewnego zespołu? – i tu wymieniłam nazwę.  -Oczywiście, że tak byłam ich fanką. Nie mów że ty też masz bzika a ich punkcie.  -Zaraziłam się nimi od koleżanki – oznajmiła. W tej chwili przyszedł wykładowca i skończyłyśmy rozmowę. Po wykładach wymieniłyśmy się z Gabą adresami i numerami komórek. Od razu zżyłam się z nią, jest strasznie fajną koleżanką. Kolejne dni spędzałyśmy razem na zwiedzaniu Londynu. Pewnego dnia na uczelni przeczytałyśmy na tablicy ogłoszeń, że po południu organizowane są zajęcia dodatkowe dla chętnych. Zapisałyśmy się na nie: ja na muzyczne w tym była nauka śpiewu i gry na gitarze. Gaba zapisała się na zajęcia plastyczne i warsztaty dziennikarskie. W Londynie jestem już przez miesiąc, strasznie podoba mi się tu poznaje coraz to więcej ludzi. Kłopotów z językiem nie mam. Znalazłam płatne praktyki w jednej z Londyńskich aptek. Wczoraj dowiedziałyśmy się że na naszą uczelnie przyjeżdża jakiś muzyczny gość. Będzie on goszczony przez naszą grupę muzyczną. Gaba będzie zajmować się dekoracją sali, a my zajmiemy się oprawą muzyczną. Dzisiaj również Gaba zaproponowała mi:  -Czy ty chciałabyś zamieszkać ze mną, wiesz dzieliłybyśmy się opłatą za wynajem i w ogóle byłoby raźniej?  -Ty pytasz czy bym chciała, oczywiście że tak. Ale czy ty tego naprawdę chcesz?  - jasne że tak. To co jaka jest twoja decyzja?  -Zgadzam się. To kiedy mogę przewieźć swoje rzeczy do ciebie?  -Jeśli możesz to nawet za raz – powiedziała uradowana.  -Ok. ale przyjedź po mnie około 20:00 bo muszę pogadać z ciocią. to 1 strona!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...