Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karinka

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karinka

  1. w mym łonie noszę kamień węgielny złożony we mnie pod budowlę nową jaka będzie czy wytrzyma wiatr i suszę ciszę i zgiełk jasność i mrok w mym łonie noszę strach
  2. Orstonie Drogi, namawiam do otwartości, kieruj swoje troski wprost do adresata -tki, jaka ze mnie "niektórym", przecież znamy się nie od dziś. Pozdrowionka i sereczności lukrowane. P.S. Swoją drogą dobre pytanie, Orstonie.
  3. Mów dziecinko pełnym głosem, nie knebluj sobie usteczek, nadstawię uszka i skrzętnie zanotuję to co masz do powiedzenia. Za szansę "wygadania" jaką mi dajesz w imieniu swych przyjaciół wdzięczna jestem niezmiernie. Śle ukłony i pozdrowienia.
  4. Klausie Kalarusie, liść cykasa nie jest wcale "twardzielem" wśród liści, dlaczego wybrałes akurat te roślinę, chyba że, chyba że, jest to drwina (autodrwina?) z "twardego niczym liść cykasa" a tak na prawdę zranionego w miłości człowieka, który nie chce sie do tego przyznać.
  5. Ortografia Waldemarze czyli ogół zasad i przepisów dotyczących poprawnej pisowni bądź pisanie wyrazów według określonych norm, wymaga ciągłego samodoskonalenia. Któż z nas może powiedzieć o sobie: osiągnąłem wszystko. Ten kto tak twierdzi nie osiągnął niczego.
  6. Nie boisz się tak chodzić po lesie gdy robi się cemno?Ja bym sie bała! Ale Ty jesteś prawdziwym męzczyzną, to co innego. spacer o zmierzchu po udeptanym śniegu - wśród drzew bez liści
  7. Fajny obrazek... Taki troche bleeeee, ale bardzo zywy.... :o) Tuz po burzy wijace się robaki na ciepłym asfalcie Twoje spostrzeżenie do mnie bardziej przemawia niż "raj" Waldka. Waldka teskt moim zdaniem jest troszkę przegadany, chociażby "pada...deszcz" - jak deszcz to pada, wystarczy: letni deszcz. Po drugie pozostawia zbyt duże pole manewru dla mysli czytelnika: "raj dla wędkarza" czy chodzi o to, że wędkarz uwielbia kałuże bo przypominają mu dzieciństwo i chodzenie po nich w gumowcach, czy zmęczony letnim upałem wyciągnął się na mokrym asfalcie i odpoczywa, czy o łatwo dostepne, tłuste robaki, których pełno na asfalcie? letni deszcz - na asfaltowej drodze połów robaków Proponuję wersję hiszpańską. "se llueve" w języku hiszpańskim oznacza pada (deszcz)i tylko deszcz; podobnie jak w języku polskim słowo "deszcz" zawiera podstawowe okreslenie "pada", które mozna modyfikowac np. leje, siąpi, zacina - ale to ciągle oznacza, ze pada. se llueve en verano - por el camino asfaltado se pesca los bichos
  8. witaj orston, dawno nie czytałem twoich tekścików. poziomek bez zmian. nadal jesteś "guru"? ten starzec to ty? zgubiłeś coś w kałuży czy przeglądasz sie bazyliszku? Bartku, znalazłam Twoje liczne haiku na poprzednich stronach. Jedne bardzo przypadły mi do gustu, inne mniej, a jeszcze inne wcale. Dlaczego tak walczysz z Orstonem? Przecież to dobry chłopak. Fakt, że niekiedy gębę ma nie wyparzoną, ale porywczy bo z gór (aaaaa, może Ty Bartku też z tamtych rejonów, to by wiele wyjasniało??). To Go oczywiście nie usprawiedliwia - uważam, że powinien bardziej kontrolować swój języczek - ale pozwala zachowac dystans do tego co gada. A gada niekiedy całkiem do rzeczy.
  9. Fajny obrazek... Taki troche bleeeee, ale bardzo zywy.... :o) Tuz po burzy wijace się robaki na ciepłym asfalcie Twoje spostrzeżenie do mnie bardziej przemawia niż "raj" Waldka. Waldka teskt moim zdaniem jest troszkę przegadany, chociażby "pada...deszcz" - jak deszcz to pada, wystarczy: letni deszcz. Po drugie pozostawia zbyt duże pole manewru dla mysli czytelnika: "raj dla wędkarza" czy chodzi o to, że wędkarz uwielbia kałuże bo przypominają mu dzieciństwo i chodzenie po nich w gumowcach, czy zmęczony letnim upałem wyciągnął się na mokrym asfalcie i odpoczywa, czy o łatwo dostepne, tłuste robaki, których pełno na asfalcie? letni deszcz - na asfaltowej drodze połów robaków
  10. Waldku, na prawdę potrafisz czytać w cudzych myslach (bo nie myslę, abyś kiedykolwiek osobiście mierzył do zwierza). Mój brat (o którym już pisałam) jest łowcą, i zawsze przed oddaniem strzału wykonuje znak krzyża, i zwierzył mi się kiedyś, że prosi wówczas o przebaczenie i... dobry strzał, a po ubicia zwierza praktykuje piekny i bardzo starodawny zwyczaj "pieczęci": część ułamanej gałązki układa się na ranie wlotowej kuli jako właśnie tzw. pieczęć, zwaną inaczej złomem wzięcia kuli. Pieczęć ma za zadanie wskazywać miejsce strzału, a także informować o płci pozyskanego zwierza. W przypadku strzelenia samca pieczęć układa się odłamanym końcem w stronę łba, w przypadku samicy - w stronę zadu zwierza. zmieniłabym tylko czas tej modlitwy, np.: przed strzałem - myśliwy prosi wybacz mi Panie
  11. nad ranem - w szpitalnej ciszy krzyk dziecka
  12. przed lasem łąka - gęstwina dzikich traw nietkniętych stopą
  13. Każdy widzi to co chce albo potrafi dostrzec. Ja zapatyrzyłam się na świerk, Ty Waldku ujrzałeś wierzchołek góry. Na jakie cudne manowce potrafi zaprowadzić nas wzrok, przewodnik ociemniałych.
  14. Wedle Ciebie mam w sobie coś osobliwego, niezrozumiałego dla Twego wewnetrznego oka, którym zagladasz mi pod pazuchę duszy i orzekasz: szczera - nie szczera. Jest napisane: jesli oko jest przyczyna twego grzechu wykol je! a unikniesz kary straszliwej. Jest także zapisane: nie sądźcie abyscie sami nie byli osądzeni. Dziwny ten świat - wyśpiewywał pieśniarz. I pełen samotnych dziwaków - szumią nieśmiało trawy.
  15. Tęcze radości przysłoniły ciężkie chmury smutku. Cóż znaczą słowa "jesteś jeszcze dziwniejsza niz Lilianna", tylko jedno: brak zrozumienia, odrzucenie, kpinę. Czy człowiek "dziwny - dziwniejszy" może czuć się szcześliwy? Nie! Po trzykroc nie! Bynajmniej nie z powdu odmienności, lecz z braku wspólnego języka z innymi "nie-dziwnymi". Przestrzeń jaka otworzyła sie przede mną nie ma granic, jest głębsza od najgłębszch głebin i bardziej czarna od czeluści piekła. A wypełnia ją lawa milczenia i cisza, w której dzwonią ogromne dzwony katedr pustki i potępienia. Lecz nadejdzie dzień wybawienia, zagrzmią trąby radości i "dziwny" stanie u boku "nie-dziwnego" i wspólnie ustanowią harmonię głosów, która wypełni świat aż po niebisa.
  16. O! Cudna Gosiu, na prawdę tak uważasz, że nie musze już kryć sie po ciemnych szufladach, pełnych przeróznych wspomnień, rozczarowań i wielkich radości??? Dzięki Twym słowom do mego małego serduszka napłyneła przecudna woń nadzieii i szczęścia, większego niż cały wszechświat. Uczyniłaś mi dar szczerozłoty, puchar wysadzany rubinami i szmaragdami, ręką najznakomitszego rzemieślnika uczyniony. Chylę głowę przed mym dobroczyńcą i w tym pochyleniu pozostaję uniżona na wieki całe.
  17. O! Gosiu, na prawdę tak uważasz, że nie musze już kryć sie po ciemnych szufladach, pełnych przeróznych wspomnień, rozczarowań i wielkich radości??? Dzięki Twym słowom do mego małego serduszka napłyneła przecudna woń nadzieii i szczęścia, większego niż cały wszechświat. Uczyniłaś mi dar szczerozłoty, puchar wysadzany rubinami i szmaragdami, ręką najznakomitszego rzemieślnika uczyniony. Chylę głowę przed mym dobroczyńcą i w tym pochyleniu pozostaję uniżona na wieki całe.
  18. Piekne haiku o biednym staruszku, który byc może zgubił samego siebie w kałuży życia. Ja jeszcze nie porafię tak pieknie pisać, proszę o kilka rad. Polecam Ci dwie stronki: www.poezja-haiku.webpark.pl www.haiku.az.pl Znajdziesz tam rady i wiele przykładów. Życzę owocnej lektury! Bardzom kontenta, Orstonie. Z Twych rad niechybnie skorzystam, by choć zbliżyć się o kropeczkę, do maestrii Waszych utworów. Jeszcze maleńką prośbę mam do Ciebie Orstonie (nie wiedzieć czemu Twa postać skłania mnie do tak wielkiej poufałości, iż czerwienię się na licu), rzuć choć przez najkrótszą z chwil swym bystrym okiem Poety Wprawnego, na me jakże liche dziełko pod jeszcze lichszym tytułem. Wdzięczna ja Ci będę do zgonnie. Jeśli jeszcze na domiar tego zechcesz skreślić swym elektronicznym rylcem słowo jakie, ma wdzięczność przekroczy granice śmierci.
  19. Echo, (tak myślę!!!) jest po wystrzale! Pif!!! Paaaaafffuuuu! Ale jak ta biedna sarenka oberwie z flinty, to pewnie nie usłyszy nawet pif Piękny Orstonie (co za oryginalne imię, chyba nie ze chrztu?), kilka razy wybrałam się ze swym bratem (łowcą) na krwawe łowy. Ileż tam jest huku, krwi, potu, emocji graniczących z szleństwem, to tylko może zrozumieć ktoś kto kocha zwierzynę i jednocześnie ma gawłtowną duszę artysty!! Orstonie, Twa wzruszająca troska o sarenkę, świadczy wedłu mnie, o Twoim dobrym serduszku, litującym się nawet nad leśnym zwierzątkiem. Ty pewnie, nawet motylka byś nie skrzywdził, a cóż dopiero ssaka, nie wspominając człowieka. Dostrzegam w Tobie głebię ludzkich cech, ostoję dobroci i matecznik miłosierdzia. Jesteś wielkim Orstonie Człowiekiem i Poetą.
  20. No, jeszcze przed wystrzałem, to na pewno... każde z was ma swą racje. Waldemar Ah! Polowania! Mój brat jest łowcą dzikiego zwierza, ale jednocześnie zupełnie nie czuły na piekno przyrody. Twiedzi, że strzela i zabija by utrzymać równowagę w ekosystemie leśnym. Jest jak wilk, który nie czuje, ale ma instynkt, i on każe mu zabijać. Jest w tym jakieś dzikie piekno, pierwotne napięcie pomiędzy człowiekiem a naturą. Twoje haiku, Waldku, jest własnie o tym. Jestem na duże TAK.
  21. Myslę tak jak Ty, Gosiu - im krócej tym lepiej, a proces jest ważniejszy od "głupiej" statyki. Czasowniki wprawiają haiku w ruch, tak jak Kopernik wprawił w ruch ziemię. Aż mi się ciemno zrobiło (z zachwytu) przed oczami jak przeczytałam Twoje haiku. Brawo!
  22. o jej pomyliłam się, przepraszam
  23. biały wierzchołek - w promieniach słońca topnieje śnieg
  24. biały wierzchołek - w promieniach słońca topnieje śnieg
  25. Piekne haiku o biednym staruszku, który byc może zgubił samego siebie w kałuży życia. Ja jeszcze nie porafię tak pieknie pisać, proszę o kilka rad.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...