Kot na marmurowym cokole 
mruczy bajki, co dzieciom się śnią. 
Trąca wzrokiem światła okienne, 
światła dorosłych, co z bajek drwią.  
Nocą zimną, przeszytą gwiazdami, 
z wyhawtowanym w rogu księżycem, 
oczy kota magicznymi ściegami 
szyją komety ze złotym uchwytem.  
Wygasłe światła zastąpione lampami, 
śmieją się z dzieci, co w ciemnościach śnią 
i przed snem z wielkimi poduszkami, 
z łóżek wzlecieć, jak piloci, chcą...  
O północy i piętnaście po, 
lub szesnaście, jeśli woli kto, 
w każdą, nawet niegwieździstą noc, 
na cokole czuwa chociaż jeden kot.