Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Arkadiusz Pętelka

Użytkownicy
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Arkadiusz Pętelka

  1. BomBA ! BomBA ! BomBA ! BomBA ! uwaga nadchodzą ! bogi o słoniowatych stopach kryć się ! to capiąca Dobocha i jej hufiec – wywłoka Matułojćka i musztardówy zrobią ci ąturaż gnozą z wygazów przejmą cię i jesteś już w czarnoksięstwie służącym że nie ma już gorszych wybrany najbardziej szczerzymy się na Matułojćkę, że lassem nakłada odorowe aureole ale jak starzy dali ją w kaftan, że pchnęła jakiś regał to aż jej szkoda było teraz bym symultany się z nimi trzymał ganiał w kondukcie komunijnych spodni z przenośnym silosem nakładał nimby po apeksy „BomBA ! BomBA ! BomBA ! BomBA !” no dalej krzycz tak na mnie bo coś ci zrobię
  2. Każdy chce być tym ostatnim, co ? Wiesz co znaczy, że się wytrąca, a nie potrafisz tego zastosować w praktyce. Z faktu, że nie potrafisz „złamać kodu”, nie znaczy, że wierszyk [a ja sobie uzurpuję stosowanie tego terminu do swoich tworów, ha !] pozbawiony jest znaczenia [nie będę się jednak bawił w przekonywanie, że miałem coś na myśli – nie miałem, wygrałeś tropicielu prawdy]. „piszesz coś skrajnie niejasnego i robisz to celowo” - ty tak robisz. I ja mógłby jednym ruchem uprzątnąć twoje wybeki – trochę terminologii nauk empirycznych, szczypta mistyki [balon walczy z sufitem] z odrobiną kobiecej wrażliwości [a może androgenicznej? (bo dasz w mordę)] – a kto ci zrozumie stan mistyczny [twój się da]. I mam dla ciebie łatkę – ipsator. Rozumiem, że filozofia to twoja mocna strona, więc tu się nie zaczynam [chyba, że znalazłbym kogoś o kim co nieco nie wiesz]. Z dada wiązać mnie może ostateczny wygląd, bo nie metoda [chyba, że Cravan]. Nie znaczy to, że mam się za jakiś oryginał [ale i ty nie mistykuj się tak boś tego nie wymyślił]. Dalej: poezja nie nauka [a już całkiem empiryczna], falsyfikowalna być nie musi.i "traktujesz" moje wypowiedzi "ironicznie" - ty, ja twoje też ! może my się wogólezgrywamy, a tak naprawdę to gdzieś ponad polemiką zgadzamy się w 100 % ? O twoim wierszyku myślę tylko tyle, że jest wtórny [ale i zazdroszczę, że możesz całymi dniami, ja tam się przy tym zmęczyć potrafię, jak jaki impotent – pewnieś zły, że tylko jeden wierszyk na tydzień można wrzucić]. „takie pierdolenie aż prosi się o danie komuś w mordę” –o ! i tu wreszcie gadasz jak myslisz, bez zbędnych sublimacji – proponuję ci dać sobie. albo poczekaj do następnego życia, stań się robalem na bombajskim straganie owocowym, sięgnij po mistyczną figurę, i wciel się w obcas wkurwionej właścicielki kramiku.
  3. „to, co podkreślałem, to fakt, iż pomimo sześciokrotnej lektury Twojego dzieła, nie udało mi się go zrozumieć” – zdarza się (i ja czytałem twój wierszyk i widzę, że też cierpisz [?] na brak zrozumienia). Owy tekścik [z mojej - autora strony] nie jest do rozumienia, z założenia znaczenie winno się wytrącać. Przedmiot [bo nie podmiot] „miarom tym się celowo uchyla” – otóż właśnie… „w jaki sposób zastosować swoje miary brzydoty i piękna” – coś mi się wydaje, że takich miar się nie stosuje od przełomu XIX/XX w. [ale jasne, że można na osła]. Nie rozumiem dlaczego próbujesz odmówić mi podbudowy teoretycznej uzurpatorku [się kolega nie gniewa]. Przede wszystkim warto zauważyć, że nasz stosunek do tego co tu nazywamy filozofią jest zgoła odmienny [czym innym myślimy]– nie wydaje mi się by filozofowanie było czynnością odległą – toż to praktyka codzienna, a koncepcje chłopaków [pisałem już w jakim sensie się do nich odniosłem – radykalne dookreślenie Heideggera uważano za niejasne, ciemne – o co i mnie się oskarża] na których się brzydko podpierałem [to fakt], rościły sobie pretensje do obiektywnego zobowiązywania – choćby ze zgody na ten fakt, warto uznać, że i mnie dotyczą [i tyle mam wspólnego z dasainem co ty z „metempsychozą wszechświatów”]. „wciąganie mnie w dywagacje…” – a ten znowu z tym [patrz wyżej]. I tak – jest to grypsera [niech będzie, że na swój sposób penitencjarna], taką sobie przybrałem taktykę, podszywania się pod obiekt krytykowany, takie tam barwy ochronne, żeby „od dołu”. Wierszyk ma swe znaczenie, a precyzując owe znaczenie wraz z nim się tworzy. Z Nietzschem nie popuszczę bo nie masz racji. Niby skąd możesz wiedzieć czy pisząc owe „dzieło” nie odnosiłem się jakoś do fritza ? nie sądzę byś analizował tak głęboko tekst i moje wypowiedzi [komu by się chciało ?]. Choćby w lokowaniu źródeł nawigacji w popędach [nie w wiedzy] się zgadzamy [np. popęd kreatywności, którego samotworzącym się zaświadczeniem może być mój tekst], a i w stosunku transdialektycznym, i w tym, że ty wlepiasz łeb w chmury, ja w ziemię i obaj się mylimy – tam też trzymam z nim sztamę. I nie gadajmy już jak zdziadziali akademicy, nie chowajmy już diabelskich kopyt w butach i dajmy sobie po gębach.
  4. "powoływanie się w dyskusji na Kanta i Heideggera jest dla mnie olbrzymim nadużyciem i śmierdzi(!) mi dorabianiem ideologii" – zgadzam się, że „powoływanie się” na duże głowy historii świata „śmierdzi”, ale jeśli jeszcze raz przeczytałbyś komentowany komentarz [bo chyba bardziej skupiłeś się na komentarzach], zauważyłbyś, że w żadnym stopniu nie odnoszę się do „ideologii” pism w.w. panów, a jedynie stosunku treści do wyrażającego ją języka. Próbując pisać, że się z nimi porównuję merytorycznie jest nadużyciem z twojej strony – po pierwsze. Drugim naciągnieciem jest to: „równie dobrze mógłbyś zapisać swoje przemyślenia po czesku” – no, nie prawda – mógłbyś czegoś nie rozumieć ze względu na bariery językowe, a byłby to inny typ niezrozumienia niż języka rodzimego [nie jest to zarzut, ale teraz nie chwytasz „bełkotu” polskiego, tak nie łapałbyś „bełkotu” czeskiego] również nie przypominam sobie bym wspominał o eschatologii, ale rozumiem, że to ot tak wymamrotane. „niczeańska krytyka Sokratesa miała to do siebie, że mieli oni wspólny język - Nietzsche znał grekę” – co za banał – pisał krytkę po niemiecku – i co ? jest już bezzasadna ? ważniejsze jest to, że krytykował go za ujmowanie życia w karby rozumu, bo to od niego trzeba wszystko rozumieć – inaczej nie potrafi się czegoś ocenić: dobre czy złe. Ale przykład z Nietzschego atakiem na Sokratesa przez gębę do myśli jest jak najbardziej trafny. Do Joyce`a też się nie porównywałem – jedynie do ewentualnych trudności czytelniczych. A nawet gdyby, nie sądzisz chyba, że ot tak wywątrobił bym się z kogo zżynam ? "Gówno" i "twaróg" to dwie różne rzeczy – no jasne, kto mógłby je "porównywać" [a już zupełnie pomylić]??? nie napiszę [bezpośrednio] o lochach, sprawach ciemnych, o nawozie opisując kwiatostany, a jednak jako autor nie zgadzam się na wlepę fekalisty [ironizowałem nazywając tak siebie]– użyłem również słów „dziób” i „ogon” – może jestem też ornitologiem ? naprawdę wielkie dzięki za wysiłek związany z sześciokrotnym czytaniem i pobudzający komentarz. Pozdrawiam.
  5. tak, to prawda jest przegadany chyba, że przyjąć, że autor chciał wyłapać jądro sytuacji w jej skomplikowaniu, z symultanicznością zagadnień i po to - między innymi - sięgnął po migotliwą lingwę cieszy, że dostrzegacie język pozdro
  6. to jest niesamowite, pewnie pan nieżle najarany;) - otóż nie, drogi komentatorze [mam na dzieję, że nie zawiodłem twoich oczekiwań na dziwotwora] przedmiot wierszyka świdrowałem zimnym okiem gdybym chciał odrzedzić tekst zrobiłbym to dzięki za radę pozdrawiam
  7. śledź ją ! auto na skradach nie lamp się taak sromoprzeręble w gazetach na w pół do piątej babsztyl we fioletowe herska golone brwi wrestle-pseudo: maurezmowa taka spodnie w typ cipa gada że niby ten pieszczon kuternog jest yorkiem pod parasolem wachlarz na pupilka mi rury buczą: helooł kwoko ! toż chiński grzywacz z miotu na uszpet ! beka podspodne krety łopatą wwiewy na dyszle przednio-dolne to suną walce że idzie zadyma w zwarcie: - chyba cię stary wyrzygł – połknął – i wyrzygł – odbierz ! - babochłopie wypowiadasz mi wojnę na pancze ? tatuś w tutu wygrzmaca nazwy na olisabebe, ba, bulterier na pies budwajzer… - twój ojciec jest taki, co to się go przed kumplami upycha - daj przeciwczłon ! a mi wrze wzdęty głąb kopara rozdziawia się w kabel z okiem na końcu wyczołga wynura z pieczar - pasztecie ! papa wyszarpał patent na pułapę - gumka z klamki do futryny, że jak psiur włazi na salon to, to się za nim samo zamknie a to łaszydło: chcę na rączki do pańci a mi prycha poryk na poszczucie sierść ujeża rozpruta moszna na atrofach i leci jastrząb na udziabę pterodaktyl-przejściówka yorka w szponcury będzie porwanie ! a wsysa przez śluzę pompą ssąco-tłuczącą żucie na piree malinka z podduszaniem w podgardlanie i bucha z tym w kosmos tato ! nareszcie mamy to bomba na orbicie czczony zapleczowaciat zdjąć miliony być przemeblować panowanie nad światem stworzyć normalną rasę ludzi: majtki żółte z przodu na ineksprymable skarpety na buty oczy po bokach a tu zacisk prąciowy upuszcza mocz na basen i na ogonie łuna sik gwizdek: zepsułeś ! ewakuować ! wyjść na środek przy wszystkich posprzątać przeprosić i perpetuować !
  8. Być może osobistości krytykujące miały ku temu wyższe powody, acz z pozycji fekalisty wiedzieć nie mogę. Matrony fekalistyczne móżdżków nie jadają. Czytaj, pewnie – namawiam jednak do postawy sceptycznej.
  9. "widzę tu opowiadanie może zrobisz z tego wiersz" a gdzie zachodzi ta transformacja w opowiadanie ? co ten wybuch czyni non-wierszem ? masz wzór na wiersz „wiersz” ? kompromisowo zgadzam się na wierszyk "przeczytałem do końca plus dla mnie dla ciebie minus za kompletny brak ładu i składu to się poprostu fatalnie czyta" większość z zacnych obywateli tej tu małej społeczności jest wybornie poprawna, i o przyjemność czytania zabiegają, ha ! tak jakby najważniejsze było jak się coś czyta, hedoniści – przez Joyce`a by się nie przeczołgał prąd podspodnej manifestacji jest silniejszy od konwencjonalnych rytmów a zresztą formy doprowadzone do skrajnej jasności przepoczwarzają się w swą odwrotność [Kant, Heidegger – prawda, nie są to poeci ale i mnie chodzi o pisanie poezji nie poetyckiej] to, że stawiam na język fizjologiczny nie znaczy, że nie winno się go traktować poważnie [Nietzsche na przykład oskarżał Sokratesa na podstawie jego brzydoty, a przecież jego krytyka na tym się nie kończyła] odkrywam zakotarkowości i na co tam natrafiam ?
  10. coś widzę to odnoga niby moja ale a la byczy pajączur mam rwanie na porcje odwłok szuka dzioba to idzie mi na wszystkie strony świecące muszki kopcą paćka snapszotów synaps się wytrąca kolczatką końca ogona pompki rowerowe dmą w pupę pawiana przy nutkach mambo parada cudacznych aut ze zgagą brnie mi na gardłooł… …oł maj gad, ołł majj gaad stało się coś bardzo bardzo złego wybiło szambo ! - kapitanie, gówno w kadzi z ponczem ! - masz, to gruszka do lewatywy weż wypłucz pucz i odrzedż ! tranquilizery na cały pałer ! wypotlacz zapasy ze śpiżarni w policzkach - kapitanie, gęgam na lingwach kotowany świętym duchem w kominiarze z kwiatu słonecznikowca ! teżewe na gnębieniu pragęb w żurnalach w jakieś sznyty szczeciny w bez zęby we fioletowe oka/w limo na okach w splaszczony łeb albo w obrzęk
  11. coś widzę to odnoga niby moja ale a la byczy pajączur mam rwanie na porcje odwłok szuka dzioba to idzie mi na wszystkie strony świecące muszki kopcą paćka snapszotów synaps się wytrąca kolczatką końca ogona pompki rowerowe dmą w pupę pawiana przy nutkach mambo parada cudacznych aut ze zgagą brnie mi na gardłooł… …oł maj gad, ołł majj gaad stało się coś bardzo bardzo złego wybiło szambo ! - kapitanie, gówno w kadzi z ponczem ! - masz, to gruszka do lewatywy weż wypłucz pucz i odrzedż ! tranquilizery na cały pałer ! wypotlacz zapasy ze śpiżarni w policzkach - kapitanie, gęgam na lingwach kotowany świętym duchem w kominiarze z kwiatu słonecznikowca ! teżewe na gnębieniu pragęb w żurnalach w jakieś sznyty szczeciny w bez zęby we fioletowe oka w splaszczony łeb albo w obrzęk
×
×
  • Dodaj nową pozycję...