gdy jesienne wiatry tworz
ko¸a pŤdzce po powierzchni ziemi
zmiatajc beznamiŤtnie ludzi i lićcie
w pogrzebowe stosy nie ma znaczenia
tajemnicze porozumienie zegarw
to zdarzenie jest tylko ma¸ym wariantem
czasoprzestrzeni fizycy opisaliby je wykresem
i nieskoÄczonym zbiorem uporzdkowanych symboli
trudniejszych do pojŤcia od rozkwitu rýy
zgadzam siŤ s¸owa zbyt g¸adko
zećlizguj siŤ ze spiralnej szyi czasu
nie ma powodu by o tym pisac
ýe na trzydziestostopniowym mrozie m¸oda matka
niesie do domu dzienny udj kobylego mleka
w skrzanym buk¸aku przy piersi dziecko rozciera
pistkami sine powieki poksane czerwonym wichrem
dok¸adnie o pitej po po¸udniu czasu
transsyberyjski ekspres rozdar¸ ich samotn ciszŤ
toczc siŤ donikd nie dors¸ do czystoćci ich nieba
std moýe pragnienie aby w nag¸ej chwili porzuci
martw teraniejszoć i szuka szczŤćcia na innej wierkuli
a u nas jest po¸udnie
w wodnych czelućciach gonimy zwinki
obracajc w gard¸ach zapomniane okrzyki radoćci
spijamy koktajle
zmieniajc tylko brudne szklanki na czyste