Kochałam kiedyś
Tak naprawdę...
I darzyłam kogoś
Uczuciem tak szczerym
Miłością prawdziwą
Szaloną, głęboką
Nie pamiętam
Kiedy miłość przyszła
To stało się nagle
Wystarczyło dni kilka
A może chwil niewiele
Zrodziło się uczucie
Tak bardzo silne
Cudowne, jedyne
Ciągle myślę, że niewinne
Lecz nic nie jest proste
Pamiętam pierwsze spotkanie
Zaspanych oczu naszych
I uśmiech tak szczery
Jak wiele bym oddała
By teraz go ujrzeć
Nasze splecione dłonie...
Obrazu ich nie pamiętam
Tylko wciąż czuje
Ich ciepło ogromne
W dotyku przyjemne
Pierwszy pocałunek...
Cudowny, pamiętam jak dziś
A jednak się bałam
Lękałam się drwiny
Otworzyć oczu nie chciałam
I chciałam... znów
Tak bardzo chciałam
Muskać rozpalone Twe ciało
Koniuszkami palców
Oplatać dłońmi tak czule
Zatapiać język, tak...
W każdym najsłodszym
Najskrytszym ciała zakątku
Wkradać się cichutko
Poznać wszystkie tajemnice
Ciągłe rozmowy
I to patrzenie w oczy
To cudowne uśmiechanie
I śmianie się z tego samego
Jak ja to uwielbiam...
Nasze spotkania...
Takie były cudowne
Usta gorące, kochane
Nasze dłonie, ciała
Tak bardzo siebie spragnione
Kochałam kiedyś...
I darzyłam kogoś
Uczuciem tak szczerym
I do dnia dzisiejszego
Nic a nic się nie zmieniło
Me serce któregoś dnia
Nie pamiętam kiedy
Mocno dla kogoś
Tak bardzo zabiło
I szczęśliwie odżyło!