No i dupa
pomyslała, przeczesując teraz
kolcami wspomnień
Żadne coś tam, że jakoś tam
i będzie lepiej.
Przeć naprzód, z uporem,
dwa w jutro, trzy we wczoraj.
I nie myśl, wykasuj,
cholera, zapomnieć nie umiesz?
A liście zielone jak wtedy.
I złoto na niebie
upierdliwie sie, kurwa
szczerzy w uśmiechu.
Bo pamięta jej radość.
Tylko jej tu nie ma.
W pętli czasu
wciąż i wciąż, jak w elipsie.
Już odchodzi, odpływa,
falą dzisiaj niesiona,
to powraca, na wstecznym,
patrząc w przód
na złowieszczej tsunami
z przeszłości.
No i dupa.
Tak sie nie da. Brzytwę
wziąć do ręki
i się odciąć.
Może jednak