wyrosło nowe drzewo na mojej drodze
trochę inne niż pozostałe
nie wiem jakie ma owoce
zapach nęci, kształt migoce
odbijając promień słońca
nie chcę rwać z jego gałęzi
wiesz przecież, że nie lubię owoców
zawsze się nimi truję
pierwszy kęs słodki, nastęnym pluję
i tak już zostanie chyba do końca
tylko podejść, popatrzeć, dotknąć
odurzyć się zapachem
może wdrapać na to drzewo
nie chcę mu zrobić nic złego
tylko trochę się go nauczyć
a ono ma wielkie kolce
chciałam je ominąć
teraz myślę, by się po nich wdrapać
jeden po drugim w dłonie łapać
i ranić się powoli
to chyba nie dla mnie, za bardzo boli
a wiesz, że ja bólu nie znoszę
i mimo wszystko wciąż stoję przy drzewie
podnoszę głowę, oglądam
nie wiem o kogo boję się bardziej
o nie czy o siebie
czasem odchodzę kawałek
przyjrzeć się z daleka
i widzę jak kołysze liśćmi
może to tylko wiatr wśród nich czmycha
a może, gdy odchodzę, drzewo z ulgą wzdycha