BRAT PIT
-
Postów
16 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez BRAT PIT
-
-
bardzo dziękuję Kasiu. Jest dla mnie sukcesem zauważenie białowierszowca na tym forum, a jest to moja nie pierwsza pisanka. jestem zaszczycony.
Brat Pit0 -
Dym snuje się między nami
Zaciera kontury naszych ciał
Leżysz obok mnie obco
Smakuję głos nagany
Uciekam do mojego świata
Myślę o swoim dobrym duchu
Nie przynosi mi to ulgi
Próbuję podstępnej gry anielskiej
Szachy biało czarne dają złudzenie siły
W głowie mam ciągły wyrzut
I ułuda siły przekuwa się w zabijanie
Udusiłem pożądanie własnymi chęciami
Zabiłem białą śmiercią śmiech
Zdławiłem rozmowę na początku kropki
I milczymy nad smutkiem
Rozumiemy się i nic nie chcemy zrobić
Nie dam się zniszczyć bezdźwięcznie
Będę wył i czarował życie
Może mi otworzysz
Przypomnisz sobie o moim małym istnieniu
Stoję na mrozie i czekam na twe przypomnienie
Zamarzam odchodzę i staję się niemy
Wyrzut sinobłękitny
Czy kiedykolwiek mnie odmienisz?
Brat Pit0 -
rozumiem że może sie nie podobać, ale dlaczego telenowela???
0 -
Samotność jest jak duszna noc monsunu
Cierpienie to woal łez przysłaniający świat
Smutek poszarza promienną ufność w przyszłość
Najstraszniejsze jest smutne cierpienie w samotności
Radość jest jak poranek nadjeziorny cały w pląsach słonecznych
Miłością żyjemy świetliście z błogim uśmiechem wybaczania
Nadzieja to nić pewności szczęścia w przyszłości
Najpiękniejszy jest człek radosny
Który kochając daje nadzieję
Życie zaplata warkocz piękna i strasznego losu
Dniami i nocami nie widząc zmęczenia
Tworzy nasze losy człowiecze
Dając nam możliwość wyborów pięknych lub strasznych
Musimy stąpać ostrożnie po istnieniach
Dawać więcej miłości niż doznaliśmy cierpienia
Oczyszczać deszczem radosnym z szarości smutków
Cierpienia kończyć wyzwoleniem ciepłem nadziei
Tworzyć przeplatankę bardziej miłośnie słodką niż gorzką złem0 -
Tkam opowieść z życia
Wyciągam chciwie palce i ściskam chwile piękne
Wyostrzam słuch w natrętnym szumie
I łowię echa dobrych spojrzeń
Czasem zamarły na sekund pięć
Kradnę koniec zdania
Lub podbieram uskrzydlone myśli zakochanych
Wieczorkiem siadam okrakiem między kropkami
I układam na krosnach moje zdobycze
Powołuję do dźwięku furkot wrzeciona
Tkam dywanik pod twą głowę złotą
Co nitka i splot misternie zamyślony
To istnienie wplecione w makatkę mego jestestwa
Supełki bolesnej ulgi
Zawiązane trwało kamieniem
Zostaną jak bruk targowy zdeptane
Albo wyrwane ze splotów mojego wnętrza
I ciśnięte bezmyślnie w nieczystą pustą przestrzeń
Lub misternie ociosane
Dadzą w podarku wzniosłą zadumaną chwilę
To jest nieznana loteria losów
Przemijamy w zachodzących pod wieczór dniach
Lecz nasze makatki, dywaniki i gobeliny
Istnieją na ścianach płaczu lub radosnym graffiti
Dlatego zostałem tkaczem
Dla braku zapomnienia.
BRAT PIT0 -
ostatnio łez mało i smutek usycha
tak lepiej niż pławić się w słonej fontannie
dzięki za słówka, cxzekałem na Twoje odezwanie.
Brat Pit0 -
Mam w sobie smutek
Dbam o niego, hołubię
Dokarmiam małymi okruchami łez
Przyzwyczaiłem się do smutnej obecności
Z zaskoczeniem wczoraj powiedziałem mu
Mój przyjacielu?
Polubiłem smucić się ze smutkiem
To tak czarnie i chłodno miłe chwile
Łza błyskając natrętnie
Stacza się leniwie obłością policzka
Wchłonięte powietrze wyrywa się
Z głuchym łoskotem samotności
Smutek po lewej i samotność po prawej
Korytarz między rozbłyskami radości
Pogwizdując cierpliwie podążam tym korytarzem
Wyglądając jego końca
Nigdy nie wiem
Jak długo będę czekał na radość
BRAT PIT0 -
Wprawdzie kuchnia to nie moja domena, przepis udany. A może się wezmę za kuchcenie?. Tylko to "jajko" mi tam dziwny dysonans tworzy. Udanych wypieków nadal życzę!
Pozdrawia Brat Pit0 -
Koniec Ciszy
Przyszła do mnie cisza
Polubiłem ją
Przysiedliśmy na skraju pamięci
Opowiadała mi o zapomnianych przyjaciołach
Wspominała błyskające chwilki
Powoli snując się po domu
Szurając bezgłośnie kapciami
Stała się bojaźliwie dokuczliwa
Nie mogłem znieść jej gadatliwości
Wypominała mi słabości i małości
Szeptała niemile bure historie
Na koniec szpetnie przeklęła świat
Zabiłem ją – włączyłem radio
Brat Pit0 -
Wózek
Idę jak co dnia
za mną telepie się wózek
krzywe kółka zostawiają ślad zwichrowany
skrzypią nie smarowane piasty
drą ciszę na nierówne wstęgi
mącąc spokojny sen leniwych chwil
na wózku mam moje graty i rupiecie
żołnierzyka odartego z farby od wojen piaskowych
grzechotkę która dawno zapomniała o dzieciach
pierwszy mleczny ząb
majaczący w gorączce chłodny owal twarzy matki
dwa zgniecione papierosy wyciągnięte z paczki ojca nad ranem
spocone dłonie przed pierwszym pocałunkiem
złość pierwszych niepowodzeń
okruchy szkła na asfalcie kończące bezpowrotnie istnienia
smutek błąkający się bez celu
uniesienia ciepłych chwil
porażki smagające zimnym deszczem
i całą tą zbieraninę
rzeczy ważne i niepotrzebne
idę z nimi cierpiąc czasem
lub śmiejąc się z wyblakłych wspomnień
każda chwila, gest czy uśmiech godne są zapamiętania
więc wypełniam mój wózek po brzegi
czasem koła zapadają się w miałkim piachu smutku
ciąży bagaż życia niezmiernie
dłonie zaciskają się do białego bólu
samotnie zdzieram gardło ciszą
kropelki słoności mierzą trud unoszenia codzienności
przez zaciśnięte zęby oddech świszczący zaczyna wyplatać pieśń
rwąco nierówną , wpierw niechcący
nogi same dobiegają do rytmu oddechu
ból i smutek zepchnięte na pobocze nie wiedzą co począć
tak zaczyna się pieśń życia...
każdy ma ją dla siebie
jeden poświstuje przez zęby
inny śmiało wykrzykuje chwile bycia
czasem duet, to znowu śpiew chóralny brzmi
i każdemu życzę między tonami cichego popiskiwania kółek wózka
bo człek bez swego wózka
jest jak tułacz bez domu i wspomnień
bez pamięci uciekłych w nicość godzin, ludzi i gestów
to gorsze niż smutek nagły
to smutniejsze niż puste miejsce po ukochanym
to straszniejsze niż najgorszy smutek
ten brak wspomnień
to jest niewspółistnienie
nie pozwól nigdy na to!!
Zbieraj, gromadź i upychaj po kieszeniach
gdzie się tylko zmieści
i wyciągaj czasem oglądaj i wspominaj
może oko zeszkli zimne wspomnienie
uśmiech zbłąka się w kącikach ust
na wspomnienie pierwszego uścisku o porze dusznej
musisz je zachować dla siebie
i darować innym w chwilach ciemnych
i trzeba je mieć na swym wózku
bez wózka człowiek lodowacieje
bez wspominania człowiek to tylko dźwięk pusty.
Brat Pit0 -
Pętla
Trudno mi się mówi, tak strasznie drażniąco przechodzą myśli przez gardło. Nie wiem czym to jest spowodowane. Przestałem znać samego siebie. Taki jestem jak malutki węzełek na końcu drażniąco długiej nitki. Niby wiem że przytrzymuje się w tym rzeczywistym świecie a jednocześnie niepokoję się że nitka która gdzieś zanika w oddali jest oderwana od wszystkiego co pozwala mieć pewność istnienia w rzeczywistości konkretnej.
To mnie nastraja właśnie tak:
Powiew tchnienia nieznanego wzmaga się
Odnajduję znaki postawione wczoraj i kiedyś
Zamieć zmienia wesoły krajobraz
W wirujący biały tabun siwych koni
Osamotniony oczekuję na ostatni tramwaj
Który zabierze mnie na końcowy przystanek
Drzwi z sykiem podstępnym otworzą się
I wysiądę
Nie, będą wyrzucony
Dzwonek tramwaju oznajmi koniec stałości
Pozostanę łagodnie obcy w tle
Nie jestem smutny
Zaczynam rozumieć los
Szary wałach
Podłożył mi pod dłoń aksmitne chrapy
Ciepły oddech zapełnił moją głowę myślami
Teraz nie jestem sam
Raduję się z tego co mam
Chcę być dziwny i odległy
Powoli dobrnę bez wysiłku
Nad brzeg morza
Mewy mnie poznają krzykiem
Wysoki brzeg przywita mnie słodką bryzą
Połączę się palcami z krawędzią urwiska
Zaczniemy wspólne istnienie
Już mam odwagę bycia końcem
Granicą stałości i nieznanego
Kiedy obmyślam setny plan zdobycia
Zegar wybija piątą nad ranem
Zobaczę na końcu toru przyjazny wagon
Ledwie stanąłem na schodkach ażurowych
Tramwaj wesoło drgnął
I potoczył się niespiesznie pomiędzy sprawami
I klepnął mnie na pożegnanie jak druh
Wie że za jakimś smutkiem
Znowu wyrzuci mnie we mgle
Poczeka na srebrzystego konia
By powrócić po mnie właściwie
Bo to moja linia jest
Linia cudna prawdziwie
Kiedyś razem potoczymy się do mgły radosnej.
Napisałem jak czułem. Dochodzę do nieuchronnego wniosku że dziwaczność mi odpowiada. Może dlatego że gdy jest się dziwolągiem uchodzą na sucho różne wybryki niezrozumiałe. Nie wiem tego. I wcale nie mam ochoty dowiadywać się. Wiesz że mam dłonie fizycznego, takiego dajmy na to – drwala. Takie grube krótkie palce- obrzydliwość. Zaczynam nie lubić własnej fizyczności. Chcę już oderwać się od dziś i gdzieś tam się obracać. Wyczerpałem swój przydział chyba. Taki właśnie chcę pozostać w twojej głowie- dziwny ale tak ciepło , nie dziwak. Dasz radę to unieść. Choćby kilka kroków. Proszę nie zostaw mnie na drodze pomiędzy szóstym kilometrem i zakupami. Daj mi potrwać chwile obok.
Brat Pit0 -
Taki deszczyk
Minutki jak krople deszczykowe
Spadają co chwila bębniąc przeszłym echem
Przez niedomknięte okna
Wpadł dźwięk kościelnego zegara
Już późno a może wcześnie
Otrzepując ze snu oczy
Z mozołem zbieram myśli
Które momentalnie zastygają na dłoni
W zaklęty jantar z zatopioną iskrą nadziei
Odpoczynek widzę ledwie
Trud i udręczenie – dwie wyspy
Spięte za sobą jak dwie półkule mojego mózgu
Między którymi jak okręt widmo
O szarych żaglach i pokiereszowanym kadłubie
Krążą moje myśli i pragnienia
Chcę się wyrwać do majaczących w falującym powietrzu
Wysp szczęśliwego odpoczynku
Jeszcze jeden szkwał, jeszcze ostatnia burza
I wreszcie wejdę na spokojny kurs
Zaczną padać kropelki strachu i szaleństwa przeszłego
Jak taki ciepły deszczyk przyjazny
Zacznie być dobrawo i radosnawo
I chybotać się przestanę, wahać
Dojrzę na powrót kolor oczu przyjaciół
Będę rosnąć i napawać się widokiem miłym
Do następnego tornada
Do zobaczenia sztormie!
Brat Pit0 -
Alicjo Droga- za dozwoleniem Pani juz nie Pani, za co bardzo dziękuję.
Jestem tu od niedawna, chyba nie było możliwe nasze slyszenie do dzisiejszego dnia. Dziękuję za życzliwość i otuchowe słówka. Ja tam bardziej takie pisanki skrobię (tak na własny użtek nazywam ta co czasem popełniam). znalazłem ten serwis bo chciałem się sprawdzić czy coś warte dla innych są moje pisanki. Jak już będę mógł to coś zamieszczę.
I wtedy proszę wypatrywać i opiniować. Zamieściłęm jedą pisankę na "debiutach bez limitu", bo mogłem.
Macham ręka do Ciebie na pożegnanie -Brat Pit0 -
Pani Alicjo!
Czytam i zazdroszcze, bo niesprawiedliwością jest iż jednemu wypływa strumeń cudny spod pióra, a mi wciąż tylko cieniutki strumyczek koślawy nikczemnie między kamykami się popływa. Ech talent by mić jak Pani- to by było, ale by się działo.
Brat Pit0 -
Słyszałeś kiedyś wyłączony dźwięk?
Słyszałeś swoje cztery kąty nad ranem?
Słyszałeś myśli o wschodzie słońca?
Jeśli nie, zostań w piątek albo kiedykolwiek ze sobą
O ciemnej porze nocy
Usiądź niespiesznie, zgaś światło i spotkaj się ze swoimi myślami
Wtedy spokój nachodzi bezgłośnie duszę jak biała zjawa
Albo wiercący niepokój złych uczynków
Tarmosi jak zły pies nogawkę, twoje wnętrze
Ostatecznie zaczniesz wygłuszywszy odgłosy własne
Słyszeć ogromny rój nieznanych dźwięków
Wołanie pustych rur o łyk wody
Postękiwanie dębowych klepek niezadowolonych z sąsiedztwa
Szmer powietrza gadający ze szczeliną niedomkniętego okna
Przy takiej muzyce myśli uwalniają się z pęt
Zaczynają wirować jak bąk wielobarwny
Bucząc to z zachwytu , to z dezaprobaty
Z tego co odkrył w nieodległej przeszłości
Takie kołysanie się w dźwiękach
Jest niezbędne dla świadomości istnienia
Więc kiedy w głowie nie będzie końca głosom natrętnym
Gdy nie będziesz w stanie odnaleźć własnych słów w tumulcie
Skocz w ciemność nocy i zanurz się w jej dźwięki
Ona cię obmyje swoim szmerem
Wstaniesz błyszczący wnętrzem
I wreszcie spokojny.
Brat Pit0
Wyliczanka
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Był smutek
Była trwoga i obawa
Będzie radości brzask
I krzyk – miłości sława!
Jej tarcza czarno biała oślepia
Wymyślność barw zastanawia
Ponad tym czas wybałusza ślepia
I delikatnie się zastanawia
Czy wytrzyma z tym palantem
Czy puści go kantem ?