Wiersz pisany trywialnie z okazji zadania domowego z języka polskiego, pod koniec ubiegłego roku. Autor, bodajże ja, silił się na przerost humoru nad treścią, co wyszło mu w skali -1/-2.
"Najczarniejsza noc jest świtem
widząc twe włosy.
Najżywsza łąka jest pogorzeliskiem
patrząc w twe oczy.
Najsłodsze maliny są gorzkie
smakując twe usta.
Najpiekniejsza Afrodyta jest pastuchem
pieszcząc twe ciało.
Nie trać więcej czasu mój aniele,
leć przez noc, przez łąki, przez ogrody.
Znajdź mnie, a zrozumiesz...
... że już mi się znudziłaś."