Skarłowaciali.
Szeptem duszy- chwila spokoju,
Rozerwane dźwięki odbijają się,
Wracają, wbijają się igły- znów zawiodłem.
Otworzyć oczy, prosto powiedzieć,
Lecz godziny, dni, mijają.
Ślepy.
Zegar na ścianie zamilkł.
Teraz widzę zawieszony,
Kiedy skrzydła rozpostarłem,
Wzlatując ponad sen o rzeczywistości.
Widzę odbicia ludzkich twarzy,
Jak maski produkowanych błaznów, a w oczach,- bezsilność.
Zabijają to, co piękne,
Na kamiennej tablicy, w ziemie wkopanej,
Na świecie deszczu, bo niebiosa płaczą,
Jedno zdanie…
Zmarło marzeń dziecię.