Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antiope

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antiope

  1. wiersze rodzą się z samotności i zakwitają marzeniem.. ujmujący pozdrawiam
  2. mam tylko jedną uwagę - musisz przyrównywać Bliżej Niezydentyfikowaną do "sarenki"? Jak dla mnie troszkę to tandetne. Nieodmiennie kojarzy mi się z "Jeleniem na rykowisku" ;) "więcej grzechów nie pamiętam..." Twój wiersz jest ulotny i subtelny, i pozwala na chwilę się zapomnieć, a przecież o to chodzi! Poza tym odnoszę wrażenie, że pisały go Twoje uczucia, nie zaś Ty sam, a to jeszcze lepiej. Mimo drobnych zgrzytów, jestem za! Pozdrawiam
  3. Do Marcina K. Dziekuję BARDZO i do zobaczonka!!
  4. romantyk mnie wyprzedził, skradł temat z natatnika, ale wykonaniem zachwyca! ;) pozdrawiam
  5. Kawał dobrej roboty! Pozdrawiam i życzę pomyślnych wiatrów! ;)
  6. Wzruszające.. a wiedz, że w moich ustach to ostatnio komplement - mam sparaliżowane serce. Pięknie! Pozdrawiam!
  7. Do Natalii: Wielkie Ci dzięki za tych kilka słów! Wierz mi - długo zostaną w mojej pamięci! :) Pozdrawiam serdecznie PS.Tez uważasz, że w chmurach jest przyziemnie.. Taaa...;]
  8. Witam! Miejscami odnosiłam wrażenie, że wyczytałeś swój wiersz z moich "niuczesanych myśli", że zebrałeś cały ten mój wewnętrzny bełkot i wyplułeś na ekran komputera, fascynujące uczucie! Jedyne, co przeszkadzało mi w odbiorze to niekonsekwencja formy - zdecyduj się: wiersz biały czy rymy? (z góry przepraszam za bezpośredniość!) Czekam na kolejne wiersze!!! PS.Pozytywne zakończenie :) Życzę jak najwięcej "przebudzonych"!!
  9. Ikarowym tropem, W powietrze lepkie od marzeń, Wzbił się sen liryczny Ptasim piórem, Puchem ołowianym, Oswobodzonym Ciężką dłonią Poety: - Leć! Fruń w górę do nieba! Po drodze, rozzieleniaj drzewa, Trawy rozwiośniaj soczyście, Nadzieją słoneczną tchnij liście! - Leć, pióro me, wyżej, śmielej! Na fali unieś się słowa… Niechaj obłoki skłębią się bielej, Niechaj zakwitnie aniołów mowa! - Leć! … Celem twym Kraków, ulica Gołębia, Początek z końcem tam się zazębia Każdego poety… To mówiąc zaklęcie, Tchnieniem swym Spod drżącego serca dobytym, Wypełnił Poeta Drobinami miękkiego powietrza Żagle swego Pióra, Cumy palców zwinął, Na lądzie zostały, A marzenie jego senne, Dziecinne, Dumne, Odpłynęło za horyzont światła, Rozpłynęło się w ciemności… Pióro Poety, Mara i pył, i szczypta nadziei Zaklęte W puszystym tańcu, Piruetach woli, Nad nędznym uniosło się światem, Wśród Słońca kolumn Wirowało lekko, To znów Spływało wartko Z potokiem światła Po kaskadach dymu, Wiszącego nad miastem… Hejnał Wzniósł się w przestworza Tysiącem gołębi, Zawirował nad Rynkiem Złowrogą burą zgrają Nut pierzastych… Zadrżało Pióro Obawą: - Jak ulicę poetów odnaleźć w tym zgiełku gruchaczy piskliwych, W nagłej zawiei piór wszelkiej maści? Wszak tylu wkoło poetów prawdziwych, Nieznających słonej wilgoci przepaści Rezygnacji i zgniłych marzeń… Ulica poetów Zwabiła je swym blaskiem; Niczym ćma zamknięta W kręgu światła, Szamotało się w nadziei, Gęstej jak poranna mgła, Gdy z gór spływa, I sfruwało pełne ufności Ku bijącemu ciepłu… Samozagłady Wśród mokrych kamienic, Deszcz w rynnach Rozbrzmiewał piskliwie; Z pustych oczodołów Wyglądały zakurzone firanki; W bramach, W kłębach piór i kawiarnianego dymu, Stały złowrogie spojrzenia… I nagle – cisza, Dziki tętent spłoszonego serca, Suchość w ustach Pod sztywnym językiem, Drżenie skostniałych dłoni, Z lęku obgryzione paznokcie, Wstyd na płonących policzkach, Pod gorejącymi rzęsami… Oddech nadziei – zgasł… Pióro - Spadło… Gołębia, Ulica poetów, Ściągnęła Je z chmur Na bruk lodowaty, spękany… Tu jego miejsce. Zdeptane bezlitośnie Spojrzeniem w bramie triumfującym, Skonało bezgłośnie W kałuży żalu… Tego dnia Umarł Poeta I Narodził się CZŁOWIEK Bądźcie litościwi!! Ale jeśli uznacie to za słuszne - ściągnijcie mnie z chmur jak najprędzej!! Za wszelkie komentarze z góry dziękuję
  10. Zajrzałam z ciekawości. Nie ukrywam - irytowały mnie Twoje niektóre komentarze, zapragnęłam zobaczyć jak piszesz.. Powiem krótko: chapeau bas!
  11. Nawet drobne zgrzyty nie zakłócają ogólnej harmonii... Za chwilę zapomnienia spod poziomki - dziękuję I czekam na więcej!
  12. Tak jak Ty - debiutuję na tej stronie, możesz więc w ogóle nie przejmować się poniższym komentarzem, ja tak przerażająco mało wiem... Po przeczytaniu Twojego wiersza nie mogę oprzeć się wrażeniu, że straciłeś/łaś (przepraszam, nie zwróciłam uwagi na Twoją płeć) wiarę w ludzi i świat. Wkoło dostrzegasz jedynie mrok, cierpienie, "zakrwawione asfaltem twarze" i "okrucieństwo wojen". Spróbuj na nowo uwierzyć, że życie to nie tylko "śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową"! To istny cud, magia... Magiczną jest chwila przebudzenia; pasmo światła poniesione na pantoflu w drodze do toalety; strugi wody obmywające zaspane oczy i spływające po twarzy; każdy wdech i wydech, drobiny powietrza tańczące wśród drżących liści płuc; filiżanka gorącej herbaty przed wyjściem na mróz; mgła i deszcz; uśmiech sąsiadki, gdy rano, w szlafroku i z papierosem w żółtych zębach, wychodzi wyrzucić śmieci… Mam jeszcze wymieniać? Mój postulat - uwolnij swoją poezję od brzemienia dzisiejszej rzeczywistości! Tyle.. I pamiętaj - nie przyszłam Cię nawracać, w rytm słów ks Twardowskiego! Tak sobie tylko myślę, że dziś potrzebny jest optymizm i uśmiech. Pozdrawiam serdecznie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...