Drzewa uginają się nisko,
niczym starsi ludzie.
Pnie jak łabędzie,
na szarym snu jeziorze.
Cichy szept w powietrzu,
pragnienia lecące z wiatrem
za słońca bezkres.
A w myśli wspólne chwile,
za powiek teatrem,
kilka usmiechów
słonych spojrzeń trochę.
Zimno w sercu,
pustka w głowie.
I tylko cisza,
mówiąca więcej,
niż niejeden człowiek.